Włosi w pierwszym meczu przegrali ze Szwedami 0:1. W rewanżu w Mediolanie kibice nie obejrzeli goli i w ten sposób reprezentacji Italii zabraknie na MŚ po raz pierwszy od 1958 roku.
Media we Włoszech brak awansu nazwały "apokalipsą" i "kompromitacją". Dziennikarze nie oszczędzili nikogo poza Buffonem, który najpierw jako jedyny na San Siro podczas odgrywania szwedzkiego hymnu bił brawo, gdy cały stadion gwizdał, a po ostatnim gwizdku sędziego utonął we łzach.
Doświadczony bramkarz już wcześniej zapowiadał, że zakończy karierę po mundialu w Rosji. W poniedziałek potwierdził, że nie wystąpi już w drużynie narodowej.
Nie jest mi szkoda mnie samego, tylko całego włoskiego futbolu. Zawiedliśmy. To coś, co jest odczuwalne w społeczeństwie. Zabrakło nam zimnej krwi, aby zdobyć bramkę. O wyniku barażu decydują etapy meczu, a te zwykle nie układały się po naszej myśli. Ale to zrozumiałe, bo to nasza wina - powiedział Buffon.