Pierwsze dwie bramki straciliśmy po błędach. Najpierw źle zaasekurowaliśmy, a przy drugiej po 50-metrowym podaniu nie można było pozwolić, by rywal przyjął piłkę w polu karnym i praktycznie wjeżdżał do bramki. Te dwa błędy zaburzyły to, co się działo w pierwszych 45 minutach – ocenił.
Z drugiej strony podkreślił klasę rywala. Pamiętajmy, z jakim przeciwnikiem dziś graliśmy – z mistrzem Europy. Mieliśmy swoje sytuacje, odbiory piłki. Nie potrafiliśmy jednak przejść do szybkiego ataku. Nasze niedokładne podania napędzały z kolei Portugalczyków. Popełniliśmy proste błędy w defensywie i nie można tu mówić tylko o linii obrony, bo wpływ na to ma cały zespół – analizował.
Po stronie plusów zapisał m.in. dobry występ zmienników w czwartkowym spotkaniu, czyli m.in. Jakuba Błaszczykowskiego, który zdobył gola na 2:3, oraz Kamila Grosickiego, który wypracował tę bramkę. Za pozytyw uznał też grę w innym systemie (4-3-1-2), z dwójką napastników w przodzie.
W pierwszych 30 minutach mieliśmy wiele dobrych zachowań, objęliśmy prowadzenie, wpływ na mecz miały jednak niestety te dwie pierwsze stracone bramki. Był moment załamania w zespole. Dokonaliśmy wtedy dwóch zmian, przeszliśmy na system 4-4-2, mieliśmy kilka groźnych sytuacji, zdobyliśmy bramkę kontaktową – podsumował Jerzy Brzeczek.
Wyjaśnił, że obrońca Bartosz Bereszyński po zderzeniu z przeciwnikiem doznał urazu głowy.
Dograł do przerwy, ale jego dyspozycja nie była odpowiednia, narzekał na ból głowy i zdecydowaliśmy o zmianie – poinformował szkoleniowiec.
W niedzielę biało–czerwoni podejmą w kolejnym meczu LN Włochów, także na chorzowskim Stadionie Śląskim.