Beenhakker wiedział, że z Kazachami wcale tak łatwo nie będzie. "Zobaczyliśmy po raz kolejny, że w futbolu nie ma słabszych drużyn. W pierwszej połowie zagraliśmy kiepsko. Znacznie lepiej było w drugiej. Cieszę się z końcowego wyniku, szczególnie w świetle remisów Serbii i Finlandii. Do Euro pozostały nam tylko dwa kroki" - powiedział szkoleniowiec.

"W przerwie w szatni było spokojnie. Przekonywałem zawodników, żeby zagrali agresywniej i rzeczywiście zobaczyliśmy, że potrafią przejąć piłkę i w efekcie uzyskać dobry wynik. Ebi Smolarek błysnął dobrą dyspozycją. Podobnie jak pokazał to w spotkaniach z Portugalią czy pierwszym z Kazachstanem. Jest w świetnej formie i wykonał fantastyczną robotę" - pochwalił swojego podopiecznego.

Trener twierdzi, że przełomowym momentem była... awaria oświetlenia na stadionie warszawskiej Legii. "Po zgaśnięciu światła staraliśmy się utrzymać koncentrację piłkarzy. To była bardzo trudna sytuacja i cieszę się, że zespół od razu po wznowieniu wziął się do roboty" - przyznał Leo Beenhakker.



Reklama