Platini nie uważa jednak, by decycja o zawieszeniu rozgrywek we Włoszech była słuszna. "Co ma wspólnego piłka nożna z tym, co stało się w Arezzo? Nic. To problem społeczeństwa, to problem porządku publicznego" - twierdzi Platini. "95 procent ludzi, którzy przybywają na stadion, chce cieszyć się meczem. Pięć procent to osoby agresywne i tych trzeba powstrzymać" - uważa szef UEFA.
Pytanie tylko, jak to zrobić, bo tymczasowy zakaz wyjazdów kibiców na mecze do innych włoskich miast nie jest chyba żadnym rozwiązaniem. Najdobitniej świadczy o tym fakt, że chuligani walczą z policją często poza stadionem. Nawet, jak to było w niedzielę, w odległości 300 kilometrów.
Jak zatem walczyć z pseudokibicami? Odpowiedzi na to pytanie chyba jeszcze nie znaleziono, bo nawet w Anglii, którą podaje się jako przykład skutecznego eliminowania chuligaństwa, problem tak naprawdę nie zniknął, tylko przeniósł się ze stadionów na przedmieścia. Być może jednak ostatnie tragiczne wydarzenia dadzą wszystkim do myślenia, chociaż o optymizm raczej trudno.