Jak pan sobie radzi w tym trudnym okresie?
Najlepiej jak mogę w obecnej sytuacji. Mieszkam około 60 km od Nowego Jorku, w miejscowości, gdzie są tylko domy jednorodzinne. Odległości pomiędzy domami i ludźmi pozwalają na odrobinę swobody. Od pięciu tygodni przebywam w domu z żoną i dwiema córkami, które przyjechały z uczelni i kontynuują studia przez internet. Na pewno ludzie mieszkający w dużych miastach są w gorszym położeniu.

Reklama

Jak w tej sytuacji wyglądają treningi?
Organizacja, która zatrudnia sędziów w lidze MLS – PRO (Professional Referral Organization), przesyła nam szczegółowe rozpiski treningów. Od pewnego czasu byliśmy przygotowywani na taką formę zajęć. Każdy z 25 arbitrów głównych MLS mieszka w innym miejscu, a odległości są olbrzymie. W normalnych warunkach spotykamy się raz na dwa tygodnie na zgrupowaniach, które w zależności od pory roku organizowane są w Dallas lub Minnesocie. Tam przez trzy, cztery dni mamy treningi i zajęcia teoretyczne. Teraz codziennie otrzymujemy informacje przez internet. Siłownie są zamknięte, więc musieliśmy kupić sprzęt do treningów w postaci hantli, piłek lekarskich czy gum rozciągających. Wydatki zostały nam zwrócone.

Pojawiają się sygnały, kiedy mogą zostać wznowione rozgrywki ligowe?
Pierwotnie zakładano, że rozgrywki będą zawieszone do połowy maja, ale wiadomo, że to się przedłuży. Runda zasadnicza miała się zakończyć w październiku, ale w obecnej sytuacji wydaje się to niemożliwe. Władze MLS nie mają wyznaczonej daty, kiedy rozgrywki muszą się rozpocząć, aby dokończyć sezon tak, jak to jest w Europie. Tutaj nawet w przypadku powrotu na boiska dopiero w lipcu, rozegranie sezonu w całości nie będzie zagrożone.

W Europie powszechną praktyką jest obniżanie zarobków piłkarzy. Czy podobna sytuacja jest w USA?
Obecnie nie ma takiej możliwości. Struktura tej ligi jest inna niż gdziekolwiek na świecie. Zawodnicy nie podpisują bezpośrednio kontraktów z klubami, ale z MLS. Dzięki temu piłkarze stworzyli swoje związki zawodowe, a ich członkom jest bardzo trudno obniżyć zarobki. Podobnie sytuacja wygląda z sędziami, ponieważ także mamy swoje związki zawodowe. Dopóki planowane jest rozegranie pełnego sezonu, nie ma podstaw do wystąpienia o obniżenie zarobków. Jednak inaczej wygląda sytuacja z bonusami dotyczącymi np. liczby rozegranych meczów czy strzelonych goli. W tej sytuacji bonusy zostały wstrzymane. Podobnie jest w przypadku sędziów, którzy otrzymują premie za prowadzenie meczu. Jednak respektowane są podstawowe zarobki wynikające z kontraktów.

Z czego wynika tak duża zachorowalność na koronawirusa w Nowym Jorku?
Trzeba pamiętać, że to miasto ma osiem milionów mieszkańców, pochodzących z różnych stron świata. Różnorodność kulturowa, mentalna jest wpisana w charakter tej metropolii. Obywatelski obowiązek nie przez wszystkich jest tak samo rozumiany. Wiele osób traktowało to zagrożenie z przymrużeniem oka. Mieszkający obecnie w Jordanii Łukasz Gikiewicz opowiadał mi, że osoba nieprzestrzegająca godziny policyjnej zostaje tam natychmiast aresztowana. W sobotę w całym kraju nie było ani jednego przypadku nowego zarażonego. Taką policyjną metodę bardzo trudno wyegzekwować w miejscach, gdzie bardzo ceniona jest wolność, a takim jest Nowy Jork. Na obecną sytuację w tym mieście wpływ miało też pobłażliwe zachowanie niektórych grup społecznych. Podczas marcowych ferii młodzież masowo wyjeżdżała w różne regiony kraju i teraz są widoczne efekty.

A władze podjęły decyzje adekwatne do zagrożenia?
Niestety wszystkie decyzje związane z koronawirusem są bardzo upolitycznione i wszelkie obostrzenia są bardzo krytykowane. Wydaje mi się, że zabrakło poczucia, że jest to bardzo poważne zagrożenie. Zbyt długo panowało przekonanie, że ten wirus nie dotrze do USA. To typowe dla Amerykanów. Nikt nie spodziewał się, że koronawirus będzie siał tak duże spustoszenie. Ameryka nie była przygotowana na coś takiego.

Obecnie odczuwalna jest większa ostrożność wśród Amerykanów?
W moim regionie oczywiście tak, bo niemal każdy chodzi w masce i rękawiczkach, a ludzie zachowują odstępy między sobą. Poza tym zauważyłem większą życzliwość. Mieszkańcy starają się sobie pomagać w każdy możliwy sposób. W mojej okolicy ludzie zachowują się odpowiedzialnie.

Dla wszystkich te święta są nietypowe. Jak pan je spędza?
Dla mnie są o tyle nietypowe, ponieważ po raz pierwszy od wielu lat jestem w domu od ich początku do końca. Zazwyczaj w soboty sędziowałem i do domu wracałem w nocy lub w niedzielę rano. Żona natomiast wyciągnęła książki kucharskie i korzystała z przepisów, aby wszystko sama przygotować. Wcześniej nie miała czasu na gotowanie. Zabrakło nam tylko białej kiełbasy do barszczu, ale mamy zamienniki. Staramy się szukać pozytywów w tej sytuacji. To czas, aby przewartościować pewne rzeczy.