Umowa Wójcika z Widzewem liczy kilka stron. Jest w nim zapisana gwarancja premii, jaką dostanie były poseł za utrzymanie drużyny w lidze, ale i tak największe wrażenie robi kwota miliona złotych.

Tyle, od ręki, Wójcik ma zapłacić Widzewowi, jeżeli ktoś udowodni mu, że w trakcie swojej pracy przy alei Piłsudskiego chociaż raz próbował wręczać łapówkę w celu uzyskania korzystnego wyniku na boisku - ujawnia "Przegląd Sportowy".

Reklama

W innym punkcie umowy Wójcik oświadczył, że nigdy wcześniej nie miał nic wspólnego z korupcją. Jeżeli okaże się, że skłamał, nie musi wypłacać Widzewowi żadnego odszkodowania. To słaby punkt mechanizmów antykorupcyjnych, jakie w swoim klubie zaczął stosować właściciel klubu Sylwester Cacek.