Wójcik po prostu szalał na ławce Widzewa. Biegał, krzyczał, upominał. Dopóki to jednak mieściło się w granicach przyzwoitości, sędzia nie reagował.
Potem jednak nowy szkoleniowec zaczął wulgarnie obrażać i wyzywać swoich piłkarzy. Słowa jakich używał popularny "Wójt", szybko trafiły do notesu obserwatora.
W efekcie sakwa Wójcika zubożeje o trzy tysiące złotych.