Z powodu pandemii koronawirusa niższe ligi w Polsce – od trzeciej w dół – zakończyły już rozgrywki. W jednej z grup trzeciej ligi (czwarty poziom) doszło jednak do kontrowersyjnej sytuacji.

Reklama

Kilka dni temu Lubelski Związek Piłki Nożnej (ta klasa rozgrywek jest w gestii wojewódzkich związków) zdecydował, że awans dzięki lepszemu bilansowi bramek uzyska Motor Lublin, a nie Hutnik Kraków, choć oba zespoły miały identyczną liczbę punktów, a Hutnik wygrał jeden bezpośredni mecz tych zespołów - 1:0 u siebie. Drugiego nie udało się rozegrać.

Pandemia spowodowała zakończenie niektórych rozgrywek. Ci, którzy mają pretensje, czasami zapominają, że przyczyną problemu nie jest regulamin, lecz właśnie pandemia i niemożliwość rozegrania meczów. Natomiast akurat ta sytuacja jest dla mnie jedynym klarownym przypadkiem, że nastąpiła dowolna interpretacja. A wydaje mi się, że taka dowolna interpretacja nieco uderza w polski futbol – przyznał w środę w rozmowie z PAP Zbigniew Boniek.

Jak dodał, nie ma zamiaru ingerować w decyzję Lubelskiego ZPN i awans Motoru jest faktem, ale obiecał, że "bardzo szybko zastanowi się, co z tym fantem jeszcze zrobić".

Dla dobra polskiej piłki – zaznaczył.

Szef piłkarskiej centrali skierował wniosek do Komisji ds. Nagłych PZPN, która jeszcze w środę postanowiła, że zarówno Motor Lublin, jak i Hutnik Kraków będą w sezonie 2020/21 uczestniczyć w rozgrywkach drugiej ligi.

Myślę, że dzięki tej decyzji zwyciężył przede wszystkim sport i zdrowy rozsądek. Absolutnie nie chcę włączać się w dyskusję i interpretację przepisów Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, który autonomicznie prowadził rozgrywki w IV grupie trzeciej ligi. Mam nadzieję, że przyjęte rozwiązanie zadowoli wszystkich zainteresowanych, a Motor i Hutnik pomyślnie przejdą proces licencyjny i swą obecnością oraz klasą sportową wzmocnią drugoligowe zmagania – skomentował decyzję Komisji ds. Nagłych prezes Boniek, cytowany na stronie federacji.