Władze Barcelony nie wydały jeszcze oficjalnego komunikatu w sprawie zmiany przewoźnika, ani nie zdradziły, czy linia lotnicza zwróciła wpłaconą zaliczkę. O całej sytuacji poinformował za tobrytyjski "Daily Telegraph".

Klub zaplanował podróż do Stanów Zjednoczonych z niemiecką linią Air Berlin. Po pewnym czasie jednak władze klubu doszły do wniosku, że tą linią lecieć nie będą, bo firma nie zgodziła się nadawać komunikatów pokładowych w języku katalońskim.

Reklama

Dyrektor generalny Air Berlin na Hiszpanię i Portugalię Alvaro Middelmann był mocno zaskoczony rezygnacją Barcelony. "Nie mamy nic przeciw językowi katalońskiemu, ale jako firmie niemieckiej już używanie hiszpańskiego sprawia sporo kłopotu" - zaznaczył.

Wytłumaczeniem całej sytuacji może być fakt, iż prezes Barcelony Joan Laporta zawarł z lokalnymi władzami umowę na "promocję języka".

Używania języka katalońskiego zabronił dyktator Franco, ale po jego śmierci w 1975 roku został uznany ponownie za oficjalny język autonomicznego regionu w północno-wschodniej Hiszpanii, zamieszkanego przez siedem milionów osób.

Reklama