Wczoraj (tj. w sobotę) śledztwo oraz gromadzenie dowodów były kontynuowane. Zbierano także zeznania, m.in. osób z najbliższego rodzinnego kręgu zmarłego. W świetle zebranych dowodów uznano za konieczne przeszukanie domu i gabinetu doktora Leopoldo Luque - poinformowano w komunikacie prokuratury.

Reklama

Nie zdradzono, co skłoniło do wszczęcia śledztwa.

Prawnik Maradony Matias Morla w czwartek we wpisie na Twitterze domagał się tego. Miał wówczas pretensje do ratowników medycznych za zbyt późny, jego zdaniem, przyjazd do domu słynnego piłkarza. Stwierdził, że do zaniedbań doszło także ze strony dedykowanego personelu medycznego.

Reklama

Niewytłumaczalne jest, że przez 12 godzin mój przyjaciel nie był przedmiotem uwagi ani kontroli personelu medycznego. (...) Karetce dotarcie zajęło ponad pół godziny, co jest kryminalnym idiotyzmem - podkreślił Morla.

Maradona, jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii, który poprowadził jako kapitan reprezentację Argentyny do mistrzostwa świata w 1986 roku i wicemistrzostwa cztery lata później, od pewnego czasu borykał się z problemami zdrowotnymi. Na początku listopada przeszedł operację mózgu po wykryciu krwiaka podtwardówkowego.

Zmarł w środę w wieku 60 lat. Według nieoficjalnych informacji, sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu był poważny obrzęk płuc prowadzący do zaostrzenia przewlekłej niewydolności serca i w konsekwencji zatrzymanie jego akcji. Prokuratura po wstępnych oględzinach wykluczyła udział osób trzecich, nie stwierdziła też znamion przestępstwa.

Reklama

Musimy ustalić, czy wszyscy postąpili słusznie i zgodnie z przepisami. Pielęgniarka, która była tego dnia na dyżurze, złożyła oświadczenie prokuratorowi w dniu śmierci Diego, a następnie zmieniła je. Ostatecznie stanęła przed kamerami i przyznała, że jej wcześniejsze wypowiedzi zostały jej narzucone. W jej komunikacie istnieje duża sprzeczność - cytuje dalej AFP.

Prokuratura czeka jeszcze na wyniki badań toksykologicznych. Poprosiła także o wszelkie akta medyczne, a także o nagrania z kamer dzielnicy, w której Maradona mieszkał.

Udało nam się ustalić, że pielęgniarka odpowiedzialna za opiekę nad nim jest ostatnią osobą, która widziała go żywego około 6.30 rano miejscowego czasu w środę - poinformowała prokuratura.

W swoim raporcie pielęgniarka napisała, że Maradona "odpoczywa w swoim łóżku, śpi i oddycha normalnie". Z kolei pielęgniarka, która przyszła rano na swoją zmianę twierdziła, że ok. 8 rano słyszała, jak się były piłkarz rusza. Wcześniej powiedziała, że widziała go śpiącego ok. 11 i nie chciała mu przeszkadzać. Czekała na przybycie umówionych na 12 psychiatrę i psychologa. To właśni oni, nie mogąc go obudzić, wszczęli alarm. Miejscowy lekarz próbował go reanimować. Pierwsza karetka przyjechała o 12.27.

Pogrzeb odbył się w czwartek. Maradona spoczął na cmentarzu Jardin de Paz (Ogród Pokoju) na przedmieściach Buenos Aires, gdzie pochowani są też jego rodzice.