Pitera przekazała dokumenty dotyczące PZPN do kontroli skarbowej w jednym z miast. Ale posłanka, która w rządzie pełni funkcję pełnomocnika do spraw walki z korupcją zarzeka się, że nie inspirowała fiskusa do ataku na związek.
"Nie byłam w stanie ocenić zawartości dokumentów, a że nie byłam w stanie ich ocenić, moim obowiązkiem jako funkcjonariusza publicznego było przekazanie ich do kontroli skarbowej" - tłumaczyła posłanka dodając, że nie chciała się mścić za nieudaną próbę prowadzenia do PZPN kuratora.
W poniedziałek Urząd Skarbowy ma zablokować konta PZPN w związku z ogromnymi zaległościami podatkowymi. PZPN zalega fiskusowi niemal 19 mln złotych. Mimo tych problemów wybory nowego prezesa mają się odbyć bez zmian - 30 października.
To posłanka PO przekazała do wydziału kontroli skarbowej część dokumentów, które tak pogrążyły PZPN, że Urząd Skarbowy chce zablokować związkowe konta. "Nie jest tajemnicą, że dostałam dokumenty dotyczące PZPN od Jana Tomaszewskiego. Nie byłam w stanie ich ocenić, moim obowiązkiem było je przekazać do kontroli" - tłumaczyła Pitera w radiu TOK.fm.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama