Od kilku dni, gdy zaczęły ukazywać się informacje na temat możliwego objęcia przez Michniewicza funkcji selekcjonera, część mediów poruszała kwestie etyczne, przypominając jego kontakty telefoniczne (słynne już 711 połączeń) ze skazanym za korupcję w polskim futbolu Ryszardem F. "Fryzjerem".

Reklama

Selekcjoner ostrzegł dziennikarzy

Z całą stanowczością podkreślam, że nic złego nie zrobiłem. Nie mam żadnego postawionego zarzutu. Nie byłem żadnym świadkiem koronnym. Mam pełne prawo pracować. I nie ma żadnych przeciwskazań do tego, żebym prowadził reprezentację Polski - podkreślił Michniewicz podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.

Jak dodał, kto mu zarzuca sprzedanie meczów, powinien liczyć się z konsekwencjami prawnymi.

Reklama

Kulesza murem za Michniewiczem

Selekcjonera bronił także prezes PZPN. Gdyby był wyrok, to pan Michniewicz by z nami tutaj nie siedział. Mówienie o mafii jest obraźliwe. Mamy misję "Rosja" i skupmy się na tym. A my dzisiaj kopiemy się po kostkach, grillujemy tego trenera w mediach, urządzamy wojenki. Mnie interesuje aspekt sportowy, a nie prokuratorski. Pan Czesław nie był nawet osobą oskarżoną. Jest osobą niewinną - to mi wystarczy - podkreślił Kulesza.

Michniewicz, który zastąpił Portugalczyka Paulo Sousę, w roli selekcjonera zadebiutuje 24 marca w Moskwie w półfinałowym meczu barażowym z Rosją o awans do mistrzostw świata. Jeżeli Polacy zwyciężą, zmierzą się w finale 29 marca w Chorzowie z lepszym z pary Szwecja - Czechy.