To nie tajemnica. Rozmawiałem z prezesem dwa razy o konkretach. Z biegiem czasu widziałem jednak, że nie ma kolejnej rozmowy, możliwości spotkania, że moja pozycja oddala się od tego "krzesła". W żadnym wypadku nie przeszkadzało mi to w przygotowaniach. Patrzyłem na całą sytuację spokojnie, z boku – dodał szkoleniowiec.

Reklama

Podkreślił, że kadra Górnika zimą się nie zmieniła, nie licząc prawdopodobnego odejścia napastnika Jesusa Jimeneza. Hiszpanowi kontrakt wygasa w czerwcu, ma wpisaną kwotę odstępnego i może odejść już teraz.

Do wiosny podchodzę z optymizmem, ale i z ciekawością, jak drużyna wypadnie. To zawsze pozostaje pewną niewiadomą. Cieszę się, że obyło się bez kontuzji, bo nasza kadra jest wąska – stwierdził.

Podkreślił, że odejście Jimeneza byłoby dużym osłabieniem. Trudno to nawet określić, co to dla nas oznacza. Biorąc pod uwagę gole, asysty i kluczowe podania, to najlepszy zawodnik ekstraklasy. Strata będzie ogromna, trudno go zastąpić. Szukamy napastnika, ale w zimowym okienku transferowym to ciężka sprawa. Nie spodziewałem się, że teraz może odejść. Oczywiście, dopóki nie ma podpisów, wszystko jest możliwe – stwierdził.

Przyznał, że rozumie sytuację, ale kadra drużyny jest zbyt wąska. Trochę igramy z ogniem. Jedziemy na pierwszy mecz do Mielca i ja mam trudności ze skompletowaniem osiemnastki. W ofensywie mamy małe pole manewru. Wiem, że wiosną o punkty jest trudniej, boiska bywają w różnym stanie, każdy walczy o swoje cele ze wszystkich sił, kumulują się żółte kartki. Obyśmy dotrwali i nie musieli się modlić o brak kontuzji – wyliczył trener.

Zaznaczył, że nie chce naciskać na władze Górnika w kwestii transferów. Chciałbym, żeby włodarze klubu byli tego świadomi. Latem będziemy potrzebowali zawodników w dużej ilości – podsumował.