Po raz drugi z rzędu o trofeum i pięć milionów premii powalczą najlepsi ligowcy. Raków, który wygrał dwie poprzednie edycje PP, jest praktycznie pewny pierwszego w historii tytułu mistrza Polski, a Legia, która z 19 triumfami jest najbardziej utytułowana w pucharowej rywalizacji, jest druga i zapewne będzie wicemistrzem.
Legia zmagania w PP zaczęła od 1/32 finału i już na samym początku była w sporych opałach. W potyczce w Niecieczy z pierwszoligową Bruk-Bet Termalicą do remisu 2:2 i dogrywki doprowadziła dzięki golowi Portugalczyka Josue z rzutu karnego z drugiej minucie doliczonego przez sędziego czasu gry. W dodatkowym czasie szalę na stronę faworyta przechylił Hiszpan Carlitos.
Następnie było pewne 3:0 w Płocku z Wisłą, a następnie starcie w Gdańsku z Lechią, które rozstrzygnęło się w rzutach karnych, a wcześniej legioniści wyrównali na 2:2 w końcówce dogrywki za sprawą Lindsaya Rose'a. Trzeba jednak zaznaczyć, że byli oni blisko sukcesu już w regulaminowym czasie gry, ale tuż przed końcowym gwizdkiem na 1:1 strzelił Łukasz Zwoliński. W konkursie "jedenastek" goście zwyciężyli 4-2.
Szczęście Legii w losowaniu
Później do zespołu trenera Kosty Runjaica uśmiechnęło się szczęście w losowaniu. W ćwierćfinale trafił na trzecioligową (4. poziom) Lechię Zielona Góra i wygrał 3:0, a w półfinale wyeliminował rewelację rozgrywek, drugoligowy KKS Kalisz, którego pokonał 1:0.
Raków, który walczy o pucharowy hat-trick, czyli trzy triumfy z rzędu, co ostatnio udało się... Legii w latach 2011-13, przystąpił do rywalizacji rundę później niż stołeczna drużyna - od 1/16 finału - ze względu na udział w europejskich pucharach.
Na początek piłkarze spod Jasnej Góry pokonali pierwszoligowe Zagłębie Sosnowiec 1:0 po trafieniu Ukraińca Władysława Koczerhina w piątej minucie doliczonego czasu gry. Dalej było kolejne 1:0 w Szczecinie z Pogonią, w ćwierćfinale 3:0 w Lublinie z drugoligowym Motorem, a w półfinale druga wizyta na Lubelszczyźnie i następne zwycięstwo w najskromniejszych rozmiarach - tym razem w Łęcznej nad pierwszoligowym Górnikiem.
W czterech występach podopieczni trenera Marka Papszuna nie stracili żadnej bramki, a zdobyli sześć.
Jedną z nich uzyskał Mateusz Wdowiak, który może pokusić się o czwarty pucharowy triumf z rzędu - w 2020 roku zdobył trofeum z Cracovią, a w dwóch poprzednich sezonach już w barwach Rakowa.