W minioną sobotę prowadząca w tabeli grupy 3. eliminacji MŚ Słowacja niespodziewanie przegrała u siebie ze Słowenią 0:2. W tej sytuacji do bezpośredniego awansu potrzebuje wygranej z Polską (w sobotę uległa Czechom 0:2). Trudno bowiem przypuszczać, że tracąca dwa punkty do lidera Słowenia nie wygra z San Marino.



"Mecz w Chorzowie będzie wielką niewiadomą z trzech powodów. Po pierwsze, słyszałem o bojkocie kibiców, więc nie wiadomo, czy Polacy będą mieć wsparcie z trybun. Po drugie, zagadką jest postawa Słowacji. Piłkarze Vladimira Weissa doskonale wiedzą, że muszą wygrać. Nie wiem, czy poradzą sobie z taką presją" - powiedział Radolsky.



"W sobotę nie wytrzymali psychicznie meczu ze Słowenią. Wreszcie po trzecie, Polska wcale nie musi był łatwym rywalem. To drużyna, która po słabym meczu potrafi zagrać bardzo dobrze. Macie nowego selekcjonera, zawodnicy na pewno zechcą się pokazać" - podkreślił trener Radolsky.



Na Stadionie Śląskim Słowacy zagrają bardzo osłabieni. Kartki wyeliminowały m.in. trzech podstawowych obrońców: Martina Skrtela, Jana Duricę i Radoslava Zabavnika.



"Defensywa kompletnie się rozsypała. Zabraknie ważnych piłkarzy dla naszej reprezentacji, ale uważam, że zmiennicy będą w stanie ich zastąpić, choćby Zdeno Sztrba czy Martin Petrasz. Być może selekcjoner sięgnie również po Lubomira Michalika z Leeds United. Poza tym do składu ma wrócić ofensywny zawodnik Stanislav Szestak (rok temu strzelił dwa gole Polakom - PAP), który zagra z opatrunkiem na ręce. W kadrze jest wielu solidnych zawodników grających w dobrych europejskich klubach" - przypomniał Radolsky.



Szkoleniowiec, który z olimpijską reprezentacją Słowacji awansował na igrzyska w Sydney w 2000 roku, podkreślił, że mimo ostatnich kłopotów jego rodacy są bliżej wyjazdu na mundial niż Słowenia."Korzystniejsza sytuacja Słowacji wynika oczywiście z faktu, że wyprzedza Słowenię o dwa punkty.



W Chorzowie musimy jednak wygrać. W przypadku porażki naszym piłkarzom będzie niezwykle trudno o sukces w listopadowych barażach. Po prostu mogą się psychicznie nie podnieść po dwóch porażkach z rzędu na koniec eliminacji mistrzostw świata" - podkreślił Duszan Radolsky.























Reklama