Biało-czerwoni grają o godzinie 20.30 w Chorzowie tylko o honor, ale dla trenera Stefana Majewskiego stawka może być znacznie większa. Niewykluczone, że w przypadku zwycięstwa PZPN postanowi na dłużej powierzyć kadrę temu trenerowi.

Reklama

Sam Majewski odcina się na razie od wszelkich spekulacji. "Nie otrzymałem żadnych sygnałów z PZPN w tej sprawie. Dla mnie najważniejsze jest, żeby reprezentacja wygrała i zakończyła honorowo eliminacje" - mówił tymczasowy selekcjoner reprezentacji.

W porównaniu z sobotnim meczem z Czechami w składzie Polaków zajdzie kilka zmian. W bramce Wojciecha Kowalewskiego zastąpi Jerzy Dudek, a na środku defensywy w miejsce Piotra Polczaka selekcjoner wystawi zapewne Jarosława Bieniuka. Na boisku zabraknie również Kamila Grosickiego, oddelegowanego do reprezentacji młodzieżowej.

Kto zajmie jego miejsce? Prawdopodobnie Paweł Brożek, który uporał się już z drobnymi kłopotami zdrowotnymi. Na dłuższy niż w sobotę występ liczą Sławomir Peszko i Dawid Janczyk. Kolejną zmianą może być postawienie na Rogera Guerreiro zamiast słabo spisującego się w Pradze Macieja Iwańskiego.

Reklama

Słowacy za to walczą dziś o awans na mistrzostwa świata. To dla nich historyczna szansa. Podopieczni Vladimira Weissa mogli zapewnić sobie sukces już w sobotę, jednak niespodziewanie przegrali u siebie ze Słowenią 0:2. Wtedy wystarczył im remis, teraz muszą pokonać Polskę.

W przypadku podziału punktów zrównają się prawdopodobnie ze Słowenią, którą czeka teoretycznie bardzo łatwy mecz w San Marino. Bezpośredni awans wywalczą jednak bałkańscy piłkarze (zakładamy ich zwycięstwo w środę), którzy wyprzedzą Słowaków lepszą różnicą bramek. W takim przypadku drużynie Weissa pozostałaby gra w barażach, w których może trafić np. na Francję lub Rosję.

Wszystko wskazuje na to, że powrót Dudka do kadry, po trzech latach przerwy, obejrzy tylko garstka kibiców. Do wtorkowego wieczoru sprzedano zaledwie siedem tysięcy biletów. Zapowiadany od kilku tygodni bojkot fanów (sprzeciwiających się działaniom PZPN), bardzo słaba gra reprezentacji i fatalna pogoda sprawiły, że środowy mecz cieszy się nikłym zainteresowaniem. Nawet wśród Słowaków, którzy do tej pory kupili 900 biletów z 4-tysięcznej puli przekazanej przez PZPN.