"Poinformowałem już o mojej decyzji piłkarzy i trenerów. Jej podłożem są tylko i wyłącznie moje sprawy prywatne. W środę wracam do Niemiec, żona już po mnie przyjechała. Nie było możliwości, abym dalej pracował daleko od domu. Przychodząc tu w kwietniu miałem wizję rozwoju Górnika. Myślę, żę klub jest na dobrej drodze a mój następca będzie tę pracę kontynuował" - powiedział Wałdoch na konferencji prasowej.
Dodał, że nie wie jeszcze, co będzie w przyszłości robił. "Na razie wracam do obowiązków rodzinnych. Niedługo są święta, o pracy będę myślał w styczniu. Chciałbym znaleźć zajęcie gdzieś niedaleko od domu, w Zagłębiu Ruhry, ale nie wiem, czy to będzie możliwe" - dodał.
"Jestem wkurzony, bo Tomek tak trochę mnie zostawia. Znam jego decyzję od dwóch tygodni, rozmawiamy z kandydatem na nowego dyrektora sportowego, jednak o szczegółach za wcześnie mówić. Tomek bardzo nam pomógł, wiele się od niego nauczyłem. To nie tylko dużej klasy specjalista ale i fajny człowiek. Sprowadzenie go do Zabrza było świetnym posunięciem. Dziś jest mi bardzo smutno" - stwierdził prezes klubu Łukasz Mazur.
39-letni Wałdoch, 74-krotny reprezentant Polski grał w Górniku w latach 1989-95 a potem występował w niemieckich klubach VfL Bochum i Schalke 04 Gelsenkirchen. Przed powrotem do Polski szkolił młodzież w Schalke. Kiedy został dyrektorem Górnika, śląski klub walczył w 1. lidze o awans do ekstraklasy.
"Szukamy właśnie takich ludzi, którzy mają Górnika w sercu i dla których praca tu to nie jest tylko zarabianie pieniędzy ale pasja, prawie miłość" - dodał Łukasz Mazur.