Chciałby pan dalej grać?
Chciałbym. Jeszcze nie jestem taki stary.

Nie?
Jak na bramkarza to nie. Mogę bronić jeszcze dwa-trzy sezony, spokojnie. Tylko ja mogę chcieć, ale czy mnie będą chcieli?

A chcą?
Na razie mam kontrakt z Koroną jeszcze przez tydzień.

Kiedyś miał pan bardziej „zepsuty garnek"?
Miałem, sam o tym garnku często mówię. Byłem młodszy, bardziej zakręcony, niestety negatywnie. Z biegiem lat to wszystko poszło w innym kierunku. Lepszym, przekładało się na motywację kolegów w szatni. Mam wrażenie, że im byłem starszy, tym zachowywałem się bardziej profesjonalnie.

Reklama

To jaki jest dziś ten garnek?
Garnek jest zepsuty, chociaż nie tak jak kiedyś.

Myśli pan sobie czasem, co by było gdyby?
Czasem myślę. Ostatnio dziewięć miesięcy nie miałem klubu, było trochę czasu na myślenie, co by było gdyby. Ale na gdybaniu się kończyło. Człowiek płaci za swoje decyzje.

Pan jak płaci?
Myślę, że dużo błędów w życiu popełniłem. Pierwszy poważny to był wyjazd z Legii do Grecji w 2000 roku. Nie byłem gotowy, teraz bym takiej decyzji nie podjął, ale człowiek chciał wyjechać. Cóż, zwiedziłem przynajmniej parę stadionów w Grecji, ciepło było, grill, te sprawy.

Reklama

22 lata, powołanie do reprezentacji...
Nawet w tym wieku z reprezentacji zdążyłem już wylecieć. Trener Janusz Wójcik mnie odsunął. Byłem ofiarą meczu z Paragwajem.

>>>Czytaj także: Frankowski: Najcenniejsza korona