O co chodziło? Tego trener śląskiego zespołu nie chciał już wyjaśnić. "Nie chcę na razie rozwijać tego tematu" - dodał tajemniczo Fornalik. Wystarczy jednak porozmawiać z zawodnikami Niebieskich, żeby dowiedzieć się, w czym mogły tkwić przyczyny porażki. "Nie da się ukryć, że nasza sytuacja nie jest komfortowa. Mogę powiedzieć, że zaległości płacowe przekraczają w tej chwili miesiąc" - mówi "Faktowi" anonimowo jeden z zawodników Ruchu.

Reklama

Piłkarze z Chorzowa i tak są „krezusami” jeśli wziąć pod uwagę ich kolegów z Zabrza, Bytomia czy Łodzi. W Górniku i Polonii zawodnicy czekają na wypłaty od końca zeszłego roku! W przypadku Widzewa mówi się o co najmniej trzech miesiącach zaległości wobec piłkarzy i trenera Czesława Michniewicza.

Najbardziej martwią się w tej chwili zawodnicy Polonii Bytom. W przypadku ewentualnego spadku z ekstraklasy, co w obecnej sytuacji jest bardzo prawdopodobne, nie wiadomo kiedy doczekają się na należne pieniądze.

"Nie jest to nic przyjemnego dla piłkarzy, kiedy nie otrzymują na czas swoich pieniędzy. Widać, że kłopoty dotyczą przede wszystkim tych, którzy mają stare stadiony. Przez to są problemy z pozyskiwaniem sponsorów, a kluby się nie rozwijają. Wierzę, że do przyszłorocznego Euro wszystko się jednak w naszej piłce unormuje" - ma nadzieję Radosław Gilewicz , były reprezentacyjny napastnik, a obecnie futbolowy ekspert stacji Orange Sport.

W poważnej i rozwijającej się lidze takich finansowych zaległości z pewnością nie powinno być. Niestety, w niektórych klubach naszej ekstraklasy piłkarze zarabiają dobrze tylko na papierze. W rzeczywistości miesiącami muszą czekać na zaległości, a to przekłada się na poziom ligi i zaangażowanie piłkarzy w meczach o punkty, tak jak być może w przypadku ostatniego spotkania Ruchu.

>>>Czytaj także: Żużlowiec rozbił się przez tłumik