Zaledwie pół roku trwała przygoda Bonina z Polonią. Dwa tygodnie temu pomocnik rozwiązał ze stołecznym klubem kontrakt za porozumieniem stron. Gdyby nie zgodził się na ten krok, trafiłby do słynnego Klubu Kokosa. W ŁKS na finansowe kokosy liczyć nie może, ale na wsparcie działaczy z pewnością. Nie gwarantujemy mu występów w podstawowym składzie. Ale zawodnik o takiej klasie nie będzie musiał długo walczyć o miejsce w wyjściowej jedenastce - mówi "Faktowi" prezes rady nadzorczej łódzkiego klubu Jarosław Turek. To właśnie dzięki jego staraniu Bonin trafił do ŁKS. Przyznaję, że to ja prowadziłem rozmowy z menedżerem zawodnika. Nie miałem żadnych wątpliwości. Moim zdaniem Grzegorz posiada umiejętności do gry na wysokim poziomie. Poza tym chce komuś coś udowodnić, a w ŁKS będzie miał ku temu okazje. Nie jeden piłkarz tutaj się odbudowywał - tłumaczy decyzję zatrudnienia zawodnika Turek. W czwartek Bonin przechodził badania, a dziś ma rozpocząć treningi z nową drużyną.

Reklama

Wciąż nie wiadomo który szkoleniowiec będzie przygotowywał drużynę beniaminka do rundy wiosennej. Przed dwoma dniami pojawił się co prawda informacja, że trenerem ŁKS został Tomasz Arteniuk, ale do Łodzi wciąż nie dotarł. Właściciele klubu tłumaczą opóźnienie z podpisaniem umowy brakiem uprawnień szkoleniowca do samodzielnego prowadzenia zespołu w ekstraklasie. Jeśli je zdobędzie kontrakt zostanie zawarty. Sugeruje się również, że włodarze wystraszyli się opowieści o kontrowersyjnym zachowaniu i trudnym charakterze Arteniuka. Z naszych informacji wynika, że wciąż prowadzą rozmowy z innymi kandydatami. Tyle, że oprócz byłego trenera m.in Olimpii Elbląg i Kotwicy Kołobrzeg, pozostali grzecznie odmawiają.

>>>Czytaj także: Nowy Izraelczyk w Wiśle Kraków