W Poznaniu kibice na bramkę swojego zespołu musieli czekać ponad 10 godzin. Lechici nie trafili do siatki rywali we wcześniejszych czterech meczach ligowych oraz dwóch pojedynkach Pucharu Polski. Strzelecką niemoc przełamał... obrońca Śląska Piotr Celeban, który pokonał swojego bramkarza.

Reklama

Do momentu straty to wrocławianie sprawiali lepsze wrażenie, stwarzali groźniejsze sytuacje, choć momentami grali zbyt zachowawczo. W 24. min po fatalnym zachowaniu Manuela Arboledy, Waldemar Sobota mógł otworzyć wynik, ale w sytuacji sam nam sam trafił w nogi Jasmina Buricia. Chwilę później Łukasz Madej był bliski wpisania się na listę strzelców, ale tym razem Arboleda zachował się przytomnie i w porę zablokował uderzenie rywala.

Trener Lecha Mariusz Rumak kilka dni temu zapowiadał budowę nowej drużyny, a na potwierdzenie swoich słów dokonał wielu nieco zaskakujących zmian. W kadrze meczowej zabrakło Semira Stilicia, a na ławkę rezerowych posadził reprezentanta kraju Rafała Murawskiego i lidera klasyfikacji strzelców Artjoma Rudniewa. Łotysz pojawił się na boisku po przerwie, ale póki co jego dyspozycja jest daleka od tej, jaką prezentował jesienią ubiegłego roku.

Debiut i to dość udany w pierwszym zespole zaliczył Szymon Drewniak. Kilka tygodni temu klub ukarał go za udział w imprezie alkoholowej, z której nagranie trafiło do internetu. Piłkarz szybko zrozumiał swój błąd, zabrał się do pracy i wrócił do łask szkoleniowca.

Znakomicie dla gospodarzy ułożyła się druga połowa. W 51. min po akcji Aleksandara Tonewa, Rudniew nie trafił w piłkę, ale z pomocą Lechowi przyszedł Celeban, który niefortunnie skierował futbolówkę do swojej bramki.

Utracony gol wybił wrocławian z rytmu, a jedyne zagrożenie stwarzali ze stałych fragmentów gry. Burić i defensywa Kolejorza spisywała się niemal bezbłędnie. W ofensywnie lechici grali jednak bardzo niedokładnie i sporadycznie dochodzili do sytuacji strzeleckich.

Sporo emocji przyniosła końcówka spotkania. W doliczonym czasie gry po zagraniu Sebastiana Dudka, Dalibor Stevanovic z pięciu strzelił w słupek. Chwilę później lechici błyskawicznie rozegrali rzut wolny, Rudniew zagrał do Vojo Ubiparipa, który stojąc zaledwie cztery metry przed pustą bramkę, trafił w rękę Piotra Celebana.

Reklama

Arbiter nie miał wątpliwości i ukarał obrońcę Śląska czerwoną kartką. "11" na gola zamienił Rundiew, który dzięki temu umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji snajperów.

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 2:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Piotr Celeban (51-samobójcza), 2:0 Artjom Rudniew (90+4-karny).

Żółta kartka - Lech Poznań: Dimitrije Injac. Śląsk Wrocław: Tadeusz Socha, Łukasz Madej, Rok Elsner. Czerwona kartka - Śląsk Wrocław: Piotr Celeban (90+3-za zagranie ręką).

Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk). Widzów 18 000.

Lech Poznań: Jasmin Buric - Marcin Kikut, Marcin Kamiński, Manuel Arboleda, Hubert Wołąkiewicz (73. Mateusz Możdżeń) - Szymon Drewniak, Dimitrije Injac (57. Ivan Djurdjevic), Siergiej Kriwiec (46. Artjom Rudniew) - Aleksander Tonew, Bartosz Ślusarski, Vojo Ubiparip.

Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Tadeusz Socha (84. Łukasz Gikiewicz), Przemysław Kaźmierczak, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec (65. Patrik Mraz) - Waldemar Sobota (76. Dalibor Stevanovic), Sebastian Dudek, Sebastian Mila, Rok Elsner, Łukasz Madej - Cristian Omar Diaz.