Poznaniacy fatalnie rozpoczęli rundę wiosenną, a po dwóch porażkach (z GKS Bełchatów 0:1 i Ruchem Chorzów 0:3) z pracą pożegnał się Jose Maria Bakero. Jego następca - Mariusz Rumak potrzebował trochę czasu, zanim poznańska lokomotywa wróciła na właściwe tory. W pięciu ostatnich pojedynkach lechici zdobyli 13 punktów i dogonili czołówkę tabeli.

Reklama

Liga jest dość wyrównana i z tygodnia na tydzień można odwrócić kartę. Byliśmy w strasznym dołku, w tak beznadziejnej sytuacji, że gorzej po prostu być nie mogło. My sami byliśmy sfrustrowani i źli, bo nikt z nas grając w Lechu nie jest przyzwyczajony być na ósmym miejscu w tabeli i dostawać lanie od każdego - powiedział Kikut.

29-letni obrońca przyznał, że to ciężka praca i wewnętrzna mobilizacja każdego z zawodników zaowocowała dobrymi wynikami.

Na szczęście nie postawiliśmy na sobie krzyżyka. Pracowaliśmy ciężko, podnieśliśmy się i jesteśmy wciąż w grze. Nie chcę odnosić się do zmiany trenera, bo to nie mnie oceniać. Na pewno dokonała się w nas mentalna przemiana. Zostały cztery kolejki do końca rozgrywek i musimy zrobić wszystko, by nasz trud nie został zniweczony - dodał Kikut.

Reklama

Lech w najbliższej kolejce zagra w Warszawie z Legią, a te spotkania wywołują w poznańskim zespole zawsze dodatkową mobilizację.

To prawda. Mecze z Legią to takie pojedynki o podwyższonym ryzyku nie tylko dla policji, ale również dla nas - piłkarzy. Chcemy ostrą, ale sportową walką wyszarpać trzy punkty, zdajemy sobie jednak sprawę, że będzie bardzo ciężko. Jesteśmy na fali, podbudowani psychicznie po ostatnich spotkaniach. Widać też w naszej grze progres. Apetyty są duże, ale też mamy ku temu podstawy - podkreślił.

Jego zdaniem trudno wskazać faworyta tego spotkania. Lech w ostatnich meczach zdobył więcej punktów od drużyny Macieja Skorży, ale według Kikuta to legioniści są głównym kandydatem do zdobycia mistrzowskiego tytułu.

Reklama

Każdy mecz rządzi się swoimi prawami i ma swoją historię. Trudno wskazać faworyta - obu drużynom bardzo potrzebne są punkty. Gdyby Legia nie zdobyła mistrzostwa, zaprzepaściłaby ogromna szansę. Inne zespoły gubią punkty i to one tak naprawdę pchają Legię na mistrzowski tron - stwierdził piłkarz Kolejorza.

Kikut ubolewa nad faktem, że w Warszawie jego koledzy nie będą mogli liczyć na doping swoich fanów. We wtorek wojewoda mazowiecki, tłumacząc się względami bezpieczeństwa, podjął decyzję o zamknięciu trybuny dla kibiców gości.

Szkoda, że nie będzie naszych kibiców, bo w tej "jaskini lwa" zostaliśmy sami. Obecność kibiców bardzo pomaga - nawet jeśli jest to skromna grupa i zagłuszana przez miejscowych fanów. Ale jak widzimy, że na trybunach są "nasi", to nam to też dodaje dodatkowej energii. Byliśmy trochę zniesmaczeni, gdy dowiedzieliśmy się o tej decyzji. Bo kwintesencją takich potyczek jest właśnie atmosfera stworzona przez fanów obu drużyn - podsumował.

Mecz 27. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Legii z Lechem rozegrany zostanie w sobotę o godz. 13.30.