Dzień po meczu z Legią kazał mi iść na trening. Powiedziałem, że nie pójdę, bo mam zbity bok i mnie boli. Mógłbym tylko pogłębić uraz. Gładyś na to, że skoro tak, to chce zaświadczenie od lekarza i wyniki USG. Mówił i mówił, ja tylko przytakiwałem głową, nie zamierzałem mu przerywać. Nie miałem sił się kłócić. Wiedziałem, że mam rację, a on tak naprawdę jest w klubie nikim. W pewnym momencie podszedł i bach! Uderzył mnie w twarz. Wstałem, spojrzałem mu w oczy i wtedy dostałem drugi raz - opowiada Pawłowski w rozmowie z 2x45.com.pl.

Reklama

19-letni golkiper Lechii nie zamierza zostawić tej sprawy.

Coś takiego nie może ujść na sucho, bez względu na to, jakie ma się plecy. To czyn karalny i ja tak tego zostawię. Będzie jakaś sprawa w sądzie - zapowiada Pawłowski.