Z boiska schodziłem zdenerwowany. Podszedłem do Koseckiego i powiedziałem mu, co myślę o tym wszystkim. Uważam, że to, co powiedziałem, powinno zostać między piłkarzami. Nie cenię takich graczy jak Kosecki. To, co on wyrabia, to jakaś parodia. Sam gra ostro, ale wystarczy go dotknąć i płacze jak panienka. Lekkie popchnięcie i turla się na boisku przez kilkanaście metrów - mówi na łamach "Super Expressu" obrońca "Kolejorza".
Ceesay musiał opuścić boisko jeszcze w pierwszej połowie z powodu kontuzji. Jego drużyna przegrała w Warszawie 0:1.