Stołeczni piłkarze zapewnili sobie tytuł dwie kolejki przed końcem rozgrywek dzięki porażce Lecha Poznań w 28. kolejce z Podbeskidziem. Legia ma sześć punktów przewagi nad Lechem i lepszy bilans w bezpośrednich meczach (dwie wygrane) co oznacza, że nawet jeśli przegra oba pozostałe mecze, a Lech odniesie dwa zwycięstwa, pozostanie na pierwszym miejscu w tabeli.
To dziewiąty tytuł mistrzowski Legii. Poprzednie zdobywała w latach 1955, 1956, 1968/69, 1969/70, 1993/94, 1994/95, 2001/02, 2005/06.
Piłkarze Lecha Poznań przegrali na własnym boisku ostatecznie tracąc szanse na tytuł mistrza Polski. Obie bramki dla gości zdobył Fabian Pawela - w 20. minucie i 45. min. (z karnego).
Podbeskidzie nadal zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Ma jeden punkt straty do GKS Bełchatów i trzy do Pogoni Szczecin, która swój mecz w tej kolejce rozegra jutro z Górnikiem Zabrze.
Komentarze (13)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePANY
Moje gratulacje!
ZNOWU PODPISUJESZ SIĘ NIE SWOIM NICKIEM!
Wreszcie się lecz u bardo dobrego lekarz psychiatry albo gnij w swoim zadupiu.
("Warszawska Gazeta")
...
(o)Może jest tak, jak powiedział Grzegorz Braun, że Polską rządzi konsorcjum służb specjalnych niemieckich, rosyjskich i izraelskich…
Myślę, że to nie jest dalekie od prawdy. To, jak my dzisiaj funkcjonujemy w świecie jako teoretycznie niepodległe państwo, jest obarczone taką ilością znaków zapytania, że teorie tego typu są do obrony. Dopóki dokumenty na ich temat są w części utajnione lub ukryte w majestacie prawa przed społeczeństwem, dopóty Grzegorz Braun będzie jednym z tych, którzy mają rację. Myślę, że Grzegorz Braun chciałby nie mieć racji, ale sądzę, że ma jej bardzo dużo. Jeśli ktokolwiek jest innego zdania, to niech wyjdzie na „uklepaną ziemię” i pokaże, że on się myli. A tymczasem debaty publicznej jako takiej nie ma. Jest walka medialna, w której wszyscy „ludzie mediów” i same media nie reprezentują narodu jako takiego. To wszystko jest prostą konsekwencją komuny, to w czym my żyjemy w tej chwili, to jest system postkomunistyczny, z którego my nie potrafimy wyjść.
[...]
Część narodu czuje się wręcz fizycznie odstawiona na bok. Myślę, że jedyne, czego obecna władza może się bać, to sytuacja, kiedy naród zorientuje się, że ci, co w 80 roku „żądali uczciwości”, a dziś sprawują władzę, nie różnią się niczym od tych, od których trzydzieści lat temu tej uczciwości żądali. To jest coś, co ja odkryłem robiąc film o kibicach „Bunt stadionów”. Spotkałem się wówczas z dwiema opiniami. Jedną – człowieka, który współtworzył Solidarność – był to Andrzej Gwiazda i drugą – młodych chłopaków, którzy tworzą ruch kibicowski. Na moje pytanie „o co wam do cholery chodzi”, oni odpowiadali tym samym językiem, co Andrzej Gwiazda, że chcą uczciwości, żeby nie było kłamstwa, nieposzanowania ludzi itd. To są uniwersalne wartości. Jeśli ci młodzi ludzie o tym mówią, to znaczy, że w dzisiejszej Polsce „coś jest nie tak”. To być może będzie oznaczało, że niedługo dojdzie do wstrząsów społecznych, podobnych do powszechnych strajków przed stanem wojennym.
(o)Pana film odkłamuje środowisko kibiców, często przedstawiane jako środowisko chuliganów…
…bandytów, dilerów narkotyków i gwardii mafii. Ale wcale tak nie jest. Takie kłamstwo wokół kibiców ma miejsce od wielu lat. A przecież kibice dbają o powstańcze groby, oddają honorowo krew, organizują paczki dla kombatantów na dawnych Kresach Polski. To środowisko to jest taka „piguła”, która reprezentuje przekrój całego polskiego społeczeństwa – są tam i bandyci, ale i ludzie prawi, wierzący i niewierzący, bogaci i biedni, zaangażowani w politykę i stroniący od niej. Naprawdę różni ludzie, których nie wolno szufladkować i wrzucać do jednego worka podpisanego „chuligani”. Robienie z nich medialnie bandziorów ma oczywiście swój cel.
(o)Dlaczego więc ich obraz jest tak zakłamywany?
Mam na ten temat własną teorię. Otóż przez ostatnich 20 lat w Polsce w debacie publicznej wypychało się pewne treści z obszaru dialogu społecznego. Głównie były to treści związane z Żołnierzami Wyklętymi, z pojmowaniem historii. Jednocześnie lata 90 to czas równoległego kształtowania się obok prawdziwego ruchu kibicowskiego, różnych postaw, gdzie można wyznaczyć jedną poważną tendencję – zmierzania w kierunku chuligaństwa. Z chuligaństwem państwo polskie walczyło na tyle skutecznie, że statystki z 2010 roku na temat agresji na stadionach, mówią o jej ograniczeniu o ponad 90 proc. W tym czasie, kiedy wzięto się za chuligaństwo, zaczęły rodzić się inicjatywy, które wykraczały poza zwykłą ideologię kibicowską, które moim zdaniem wynikały z potrzeby dyskutowania o sprawach, o których nie było mowy w przestrzeni publicznej, opanowanej przez środowiska lewicowe, często o wprost komunistycznych korzeniach. To, że było one światopoglądowo odległe od tego, czym jest ogólna kultura społeczna w Polsce, było tylko katalizatorem do właśnie takiej dyskusji i nadania ruchowi kibicowskiemu takiego, a nie innego kierunku rozwoju. Kultura społeczna, kult historii wypychane z debaty publicznej, przeniosły się tam, gdzie były poza kontrolą władz – na stadiony i przez stadiony zaczęły wchodzić do mainstreamu. Nagle okazało się, że pokazując mecze, trzeba pokazać na głównej trybunie i ogromnE transparentY: „Poznań bojkotuje „Gazetę Wyborczą” czy „Szechter - przeproś za ojca i brata”, adresowany wprost do naczelnego Wyborczej – Adama Michnika, syna komunisty i przyrodniego brata stalinowskiego mordercy sądowego. Mam wrażenie, że mainstream w znacznej części tworzony przez media, przeciwko którym wymierzone były te akcje, zorientował się, że utracił nad tym kontrolę, że utracił i nie dopilnował jakiegoś elementu życia publicznego. Wobec tego natychmiast powstała strategia deprecjonowania pozytywnych inicjatyw kibiców. I tak powstała cała linia programowa – mówienia o kibicach tylko jako o chuliganach. I to trwa do dzisiaj. Owszem, w środowisku kibicowskim zdarzają się rzeczy haniebne, ale ja chciałbym powiedzieć jedno – jeśli się poważnie przyłożyć do analizy tego środowiska, to widać odwrotną tendencję w stosunku do tego, co media mainstreamowe usiłują na jego temat przekazywać. Bardzo trafnie podsumował to w moim najnowszym filmie „Bunt stadionów” wspomniany już Andrzej Gwiazda, który powiedział, że kibice to przeważnie chłopcy, którzy mają po dziewiętnaście, dwadzieścia kilka lat, którzy patrzą na naszą rzeczywistość, zadają pytania i widzą, że politycy przeczą sami sobie. To prowadzi do tego, o czym już tu kilkakrotnie mówiłem – do zadawania fundamentalnych pytań. I to dzieje się wśród młodych ludzi wszędzie. Dla nich obecna sytuacja to wynik dogadania się części opozycji ze zbrodniczą wrogą władzą przyniesioną do Polski na sowieckich bagnetach. Jeśli przyjdzie taki premier Tusk, czy ktoś inny ze środowiska dzisiejszych elit, i zacznie z nimi prostą rozmowę - to ją przegra. Dlatego z kibicami nikt nie rozmawia. Tymczasem to oni wprost werbalizują niezadowolenie z tego, co generalnie dzieje się w Polsce. Kibic to przede wszystkim obywatel tego kraju – profesor, ślusarz, lekarz. Kibice to naród. Lekceważąc ich, lekceważy się społeczeństwo i generuje coraz większe problemy dla władzy.
(o)Ale o tym w przestrzeni publicznej nie ma mowy. O tradycji, historii, wartościach. Co więcej – przedstawia się to jako wstecznictwo, coś przeciwnego nowoczesnemu patriotyzmowi, wyrażanemu przez orła w różowych okularach i pełną dowolność obyczajową. Dlaczego?
Dzieje się tak, ponieważ rozmontowanie pewnych zdrowych zachowań społecznych, rozchwianie ich jest korzystne dla władzy. To są działania szkodliwe, ale myślę, że nie uda się ich przeprowadzić. Może duże miasta mają z tym problem, ale dużych miast nie jest w Polsce aż tak wiele. Większość Polaków mieszka w małych miastach, miasteczkach i na wsiach, tam właśnie jest „korzeń polskości” – rodzina, chrześcijańskie wartości, tradycja, poszanowanie historii, duma z własnego kraju. Tamtejsze środowiska są niezmienne i trwałe. Można próbować je zmienić, lansując „nowoczesność” na lewacką modłę, ale to do tych środowisk na szczęście nie dotrze. Mainstream próbując na swoją modę unowocześnić tych ludzi, idzie dokładnie tą samą drogą, którą szli komuniści od ’45 roku aż do swego upadku – prezentuje całkowite oderwanie od potrzeb społecznych, od problemów ludzi. I to skończy się dla władzy źle.
(o) A próby zmian w prawie zgromadzeń, zwiększenie inwigilacji społeczeństwa, próba kontroli Internetu poprzez ACTA?
Błąd władzy, która zapomina, że im bardziej się kij nagnie, tym bardziej on odda. Jak naród będzie chciał, to nie pozwoli na takie rzeczy i wszystkie ograniczające go przepisy po prostu podepcze. Myślę, że tak można patrzeć na tę sytuację i tak chcę ją traktować. Obecnego prawa, zwłaszcza tak restrykcyjnego dla obywatela, nie traktuję jako niezmiennego i stałego. Myślę, że będzie ono podlegać weryfikacji w momencie kiedy dzięki demokratycznym wyborom nastąpi zmiana władzy. Co więcej – myślę, że jesteśmy bliscy momentu, kiedy społeczeństwo powie „dosyć”. Może jest to kwestia jeszcze tego roku. Zobaczymy.
...
KWK Szombierki do likwidacji---i na polecenie Pułkownika Sowieckiego --
i cała ludność kazali im emigrować do R.F.N