Zainteresowanie miejscowych kibiców meczem Jagiellonii z Legią było ogromne, w ciągu czterech dni sprzedane zostały wszystkie bilety. Ponieważ nie przyjeżdżają kibice gości i nie ma stref buforowych, na trybunach stadionu miejskiego zasiądzie komplet 22 tys. widzów dopingujących gospodarzy.

Reklama

Ranga meczu jest dla białostoczan ogromna, bo po porażce w Gdańsku Jagiellonia spadła na drugie miejsce w tabeli i - na trzy kolejki przed końcem rozgrywek - ma do Legii stratę dwóch punktów.

Piłkarze i sztab szkoleniowy podkreślają jednak, że nic się nie zmieniło w sytuacji, bo w walce o mistrzostwo kraju wciąż wszystko zależy tylko od wyników zespołu w trzech ostatnich meczach: z Legią w Białymstoku, Bruk-Betem Termalicą Nieciecza na wyjeździe i z Lechem Poznań u siebie.

"Jak wygramy te trzy spotkania, to będziemy mistrzem Polski. Nie ma co się załamywać, jedziemy dalej" - mówił na gorąco po meczu z Lechią w Gdańsku lewy obrońca Jagiellonii Piotr Tomasik.

"Przed nami trzy mecze, w których trzeba pokusić się o zwycięstwa, a wtedy zakończymy sezon bardzo zadowoleni. Nie ma co składać broni. W najbliższych meczach trzeba pokazać to, co prezentowaliśmy do tej pory, oraz poprawić skuteczność, a ponadto ustrzec się prostych błędów" - dodał kapitan Jagiellonii Rafał Grzyb, cytowany przez klubową stronę internetową.

Do składu obecnego wicelidera ekstraklasy wróci na mecz z Legią Jacek Góralski (w Gdańsku pauzował za nadmiar żółtych kartek - PAP), co dla trenera Michała Probierza jest dobrą wiadomością. Również pozostali podstawowi piłkarze powinni być gotowi do gry, w białostockim zespole nie ma poważniejszych kontuzji i absencji za kartki.

Początek meczu Jagiellonia - Legia, w niedzielę o godz. 18.