Śląsk jest zespołem, który może wygrać z każdym w lidze. Ale podobnie myślę o naszej drużynie. Zadecyduje dyspozycja dnia, na pewno będziemy się bić, żeby to spotkanie wygrać” - powiedział Leszek Ojrzyński, który trenerem Wisły Płock jest od 4 kwietnia. W tym czasie drużyna rozegrała sześć spotkań i zdobyła 13 pkt. Pechowo stracona bramka w doliczonym czasie gry i remis 1:1 w meczu 34. kolejki z Arką Gdynia miał spore reperkusje.

Reklama

Mogliśmy spać spokojnie po tym meczu, a jednak sytuacja się skomplikowała. Nie tylko Wisła nie oddaliła się na cztery punkty nad Arką, ale zmniejszyła swoją przewagę nad Śląskiem Wrocław. To był mecz o sześć punktów i choć każdy był świadomy stawki, to celu się nie udało osiągnąć. Nie tylko mecz nie zachwycił, ale straciliśmy to, co było dla nas najważniejsze – punkty. Zabrakło komunikacji, charakteru, krycia. Takie sytuacje są wliczone w piłkę nożną, takie rzeczy trzeba przełknąć, przejść obok nich do porządku dziennego. Pracujemy, żeby w najbliższym spotkaniu lepiej się zaprezentować” - zapewnił.

W tym sezonie Wisła dwukrotnie pokonała Śląsk. 3 listopada wygrała 3:0 we Wrocławiu, grając od 28. min w dziesiątkę. W meczu w Płocku, w debiucie trenera Ojrzyńskiego, odniosła zwycięstwo 2:0.

Z większą pewnością podchodzi się do meczu z przeciwnikiem, z którym wcześniej wygrywaliśmy. Ale to jest już historia, życie toczy się dalej. Przed moim przywitalnym spotkaniem ze Śląskiem, rywal miał spokojną zaliczkę, a my byliśmy na przedostatnim miejscu. Jak się okazało, nasza determinacja sprawiła, że wykorzystaliśmy błędy przeciwnika i wygraliśmy pojedynek. Teraz to będzie zupełnie inny Śląsk, to będzie drużyna gryząca trawę, będą grać u siebie, żeby się wyrwać z przedostatniego miejsca. Na pewno będą pamiętać o pierwszym pojedynku we Wrocławiu, gdzie Wisła grała w dziesięciu i wypunktowała drużynę. Może być podobnie, tego bym sobie życzył, nawet gdybyśmy grali w dziesięciu, bo tylko zwycięstwo się liczy. Zobaczymy, co nam boisko przyniesie” - mówił trener.

Reklama

Dwa ostatnie mecze wyjazdowe Śląska, gdzie zespół wywalczył 4 pkt, obserwował na żywo analityk Wisły Łukasz Nadolski. Trener Ojrzyński ma w zwyczaju oglądać i analizować grę rywali po swojemu.

Reklama

Śląsk jest drużyną mającą niezłą siłę ofensywną chociaż w poprzednich meczach nie zawsze to pokazywała. Uwagę musimy zwrócić na Marcina Robaka, Krzysztofa Mączyńskiego, zawodników pozyskanych z I ligi i tych, co wrócili do zdrowia, czyli Mateusza Radeckiego i Mateusza Cholewiaka, który ostatnio wykazał się skutecznością i charakterem, bo w ostatnich spotkaniach grał na zastrzykach przeciwbólowych. Jeśli chodzi o siłę ofensywną, to jest drużyna, w której w każdym momencie może zabłysnąć inny zawodnik. Zmienili też grę w defensywie, zaczęli grać parą stoperów Mariuszem Pawelcem i Wojciechem Gollą. Myślę, że teraz też tak zagrają. Lewa obrona też często się zmienia, wrócił Piotr Celeban, a to dobry duch zespołu. To jest zespół, który może wygrać z każdym w tej lidze, ale ja, podobnie myślę o naszej drużynie. Też zadecyduje dyspozycja dnia, kto strzeli pierwszą bramkę. Na pewno zrobimy wszystko, nawet będziemy się bić, żeby to spotkanie wygrać” - zapewnił Ojrzyński.

Zawodnicy rozpoczęli przygotowania w poniedziałek, w kolejne dni mieli po jednym treningu. „Nie wiemy jeszcze, jak ze zdrowiem piłkarzy, kilku narzekało na lekkie przeziębienie. Zawodnicy są przygotowani, znają plan, ale nawet ja nie wiem, kto zagra na niektórych pozycjach, jest rywalizacja i duży znak zapytania. Przed meczem rozstrzygnie się, na kogo postawimy, a wszyscy będą na pewno przygotowani, by wyjść od pierwszej minuty” - dodał.

Nadal nie wiadomo, czy w bramce Wisły stanie Thomas Daehne. „Zobaczymy, decyzja będzie podjęta przed meczem, ale jesteśmy dobrej myśli, bo Bartek Żynel zagrał niezły mecz z Arką, co dało mu pewne doświadczenie. Trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność, bo w tym tkwi siła drużyny, nie ma co marudzić przed spotkaniem” - stwierdził trener.

Trzy kolejki przed końcem sezonu wszystko może się jeszcze zdarzyć. „Od początku mówiłem, że praca w Wiśle jest największym wyzwaniem w mojej pracy trenerskiej. Nigdy wcześniej nie dostałem takiej propozycji, by przejąć zespół dziewięć kolejek przed końcem sezonu, zespół, który jest na przedostatnim miejscu i ma cztery punkty do bezpiecznej pozycji w tabeli. Teraz sytuacja wygląda odrobinę inaczej, wszystko zależy tylko od nas, czy utrzymamy niewielką wywalczoną przewagę nad pozycjami spadkowymi” - zdradził Ojrzyński.

Mecz ze Śląskiem we Wrocławiu będzie kolejnym najtrudniejszym w tym sezonie. „Na razie myślę tylko o tym pojedynku i wierzę w zdobycie trzech punktów. Nie zawracam sobie głowy co będzie dalej. Przez ten etap już przeszliśmy. Graliśmy co trzy dni i trzeba było myśleć, jak to sobie wszystko poukładać, żeby zawodnicy byli w miarę wypoczęci na kolejne pojedynki. Teraz trzeba pruć, iść va bank, i jak to się mówi przysłowiowo, każdy musi dać z wątroby. Nie ma siły, a jednak musi z siebie wykrzesać jej jeszcze więcej. Wtedy będziemy zadowoleni. A jeśli przyjdą chwile słabości, to polegniemy. Taka jest prawda. Wymagam od każdego ogromnego zaangażowania, podporządkowania wszystkiego pod ten wielki tydzień, który jest najważniejszy w tym sezonie. On nam da ekstraklasę, albo to wszystko zabierze. Trzeba być tego świadomym, podporządkować wszystko, nawet życie prywatne i czym więcej ludzi to zrozumie, tym będziemy silniejsi” - zadeklarował szkoleniowiec.

Mecz 35. kolejki Śląsk Wrocław – Wisła Płock zostanie rozegrany w sobotę, początek wyznaczono na godz. 15.30.