"Trzeba powiedzieć jasno - Lechia to jeden z głównych faworytów rozgrywek o mistrzostwo Polski. W zeszłym sezonie gdańszczanie próbowali przekonywać, że kto inny jest faworytem, tak teraz to oni nim są" - uważa trener Jagiellonii. Cytowany przez oficjalną stronę klubu Mamrot zwrócił uwagę, że w letniej przerwie kadra tej drużyny jeszcze się wzmocniła.
"To modelowy przykład budowy mocnego zespołu" - dodał, wymieniając Lechię, obok Legii Warszawa, w gronie faworytów ekstraklasy.
Po trzech kolejkach Lechia ma pięć punktów, Jagiellonia jeden mniej. Statystyki ubiegłego sezonu wskazują, że zespół z Gdańska jest dla białostoczan bardzo niewygodnym rywalem; drużyny grały ze sobą cztery razy i za każdym lepsza była Lechia.
Najbardziej bolesna dla zespołu trenera Mamrota była przegrana 0:1 w tegorocznym finale Pucharu Polski, po bramce zdobytej w doliczonym czasie przez Artura Sobiecha.
"To były spotkania, które wyglądały podobnie i teraz trzeba zrobić wszystko, aby tym razem wynik był inny. Niełatwe zadanie, ale wierzę, że pojedziemy do Gdańska z czystymi głowami. Jedziemy na trudny mecz, ale on też jest do wygrania" - dodał szkoleniowiec Jagiellonii. Oceniając najbliższego przeciwnika zwrócił uwagę na grę defensywną całej drużyny Lechii i jej dużą skuteczność, bo gdańszczanie nie potrzebują zbyt wielu sytuacji, by zdobyć bramkę.
Jagiellonia ma w tym sezonie trzy zupełnie różne mecze za sobą. Po świetnym początku sezonu z Arką w Gdyni, przyszła porażka u siebie z Rakowem Częstochowa i zremisowany mecz w Lubinie z KGHM Zagłębiem, w którym białostoczanie prowadzili już 2:0. Odnosząc się zwłaszcza do tego ostatniego spotkania Mamrot podkreślił znaczenie koncentracji przez cały mecz.
"Trzeba umieć zachować koncentrację przez pełne 90 minut, szczególnie z Lechią, która jest zespołem bardzo skutecznym. Nie możemy sobie w poniedziałek (początek o godz. 18) pozwolić na element rozluźnienia" - przyznał.
Sytuacja kadrowa Jagiellonii przed wyjazdem do Gdańska jest dobra, choć niektórzy gracze dopiero wracają do pełnej dyspozycji po kontuzjach. Wśród nich jest chorwacki stoper Ivan Runje, który w tym sezonie nie wystąpił jeszcze ani razu.