Z Legią częstochowianie grali jedenastokrotnie i siedem razy schodzili z boiska pokonani, zaś cztery pojedynki kończyły się podziałem punktów.

W sobotę, na stadionie przy ul. Łazienkowskiej, druga w tabeli Legia będzie podejmować plasujących się na trzeciej pozycji piłkarzy Rakowa, którzy mają tylko punkt mniej od wicelidera. Zagrają więc dwie czołowe drużyny ekstraklasy, które jednak w ostatnich meczach nie spisywały się najlepiej. Legia poniosła dwie bolesne porażki z beniaminkami – 2:3 u siebie ze Stalą Mielec i, po wznowieniu rozgrywek, 0:1 w Bielsku-Białej z Podbeskidziem. Raków z kolei jeszcze w grudniu zremisował 0:0 w Gliwicach z Piastem i jako gospodarz przegrał 0:1 z Pogonią Szczecin, w starciu, którego stawką była pozycja lidera ekstraklasy.

Niezgody już nie ma, Petrasek nie zagra

Reklama

Ostatnia porażka legionistów została przyjęta w Częstochowie z mieszanymi uczuciami. Co prawda Legia nie powiększyła przewagi nad Rakowem, ale z drugiej strony można oczekiwać, że teraz będzie się chciała zrehabilitować i do sobotniego pojedynku przystąpi w pełni zmobilizowana, a częstochowian czeka ciężka walka od pierwszego gwizdka. W poprzednim sezonie właśnie początek spotkania w Warszawie zaważył na końcowym rezultacie, bo po dziesięciu minutach i dwóch trafieniach Jarosława Niezgody gospodarze prowadzili już 2:0. Potem warszawski snajper dołożył jeszcze trzecią bramkę, a honorowe trafienie dla częstochowian uzyskał dopiero w końcówce Tomas Petrasek.

Teraz obu tych zawodników zabraknie na boisku, bo Niezgoda w trakcie poprzedniego sezonu wyjechał do Ameryki by grać w MLS, a Petrasek nie jest jeszcze w pełni sił po przebytej kontuzji. Niezgodę zastępuje z powodzeniem Tomas Pekhart, który na inaugurację obecnego sezonu zdobył w meczu z Rakowem zwycięską bramkę, dzięki czemu jego drużyna wygrała w Bełchatowie 2:1. Częstochowianie dzielnie walczyli i po przerwie nawet doprowadzili do remisu, mimo iż od końca pierwszej połowy grali w dziesiątkę (po czerwonej kartce dla Macieja Wilusza, który teraz przeniósł się do Śląska Wrocław).

Reklama

Petraska, zarówno w roli środkowego obrońcy jak i kapitana drużyny, zastępuje Andrzej Niewulis. Nie jest on jednak tak efektywny w organizacji gry i skuteczny w ofensywie jak czeski stoper (tylko jeden gol w ekstraklasie, wobec ośmiu trafień Czecha). Niemniej to właśnie Niewulis przed dwoma laty zadał legionistom decydujący cios w meczu pucharowym, kiedy to Raków, jeszcze jako pierwszoligowiec, wygrał z Legią na własnym boisku po dogrywce 2:1. Teraz taki rezultat, mimo postępów jakie zrobili częstochowianie, i kłopotów legionistów, również byłby uznany za niespodziankę, jeśli nie wręcz sensację.

Legia nawet w słabszej dyspozycji, występuje w roli faworyta

Według trenera Marka Papszuna, warszawiaka prowadzącego Raków, to właśnie Legia ma największy potencjał i możliwości spośród wszystkich polskich klubów, a zatem w każdym pojedynku, nawet będąc w słabszej dyspozycji, występuje w roli faworyta. Zresztą to powszechna opinia. Podobne zdanie ma też drugi szkoleniowiec „czerwono-niebieskich” Goncalo Feio – Portugalczyk, który przez pięć lat pracował w sztabie trenerskim Legii, a w lutym ubiegłego roku poprowadził przeciwko niej Raków (w zastępstwie pauzującego za czerwoną kartkę Papszuna) i uzyskał remis 2:2 (częstochowianie przy stanie 1:1 nie wykorzystali rzutu karnego – Daniel Bartl strzelił nad poprzeczką).

"Spodziewam się dobrego, emocjonującego meczu dwóch ambitnych drużyn, które od początku rzucą się sobie do gardła. Myślę, że Legia, podrażniona po ostatnich porażkach, będzie chciała wygrać za wszelką cenę. My zagramy bez kompleksów i postaramy pokazać się z jak najlepszej strony. Legii, ze względu na obowiązujące obostrzenia, odpada jednak wielki atut, jakim bez wątpienia są jej kibice. Wiem, że ona traci najwięcej grając przy pustych trybunach" - powiedział szkoleniowiec.

Co ciekawe, kilkadziesiąt lat temu trenerami Rakowa byli dawni piłkarze Legii: Jerzy Orłowski i Edward Drabiński. Pierwszy z nich, rodowity częstochowianin, ale zawodnik Skry, prowadził Raków w latach 1959-60, gdy klub po raz pierwszy grał w barażach o II ligę. Wcześniej Orłowski był kapitanem Legii, gdy – jako CWKS – po raz pierwszy sięgała po mistrzostwo Polski. Z kolei Drabiński, który grał w Legii zarówno przed II wojną światową jak i po niej, był trenerem Rakowa w latach 1964-65, a swój pobyt pod Jasną Górą zakończył niezwykle okazałym pucharowym zwycięstwem nad pierwszoligową Stalą Rzeszów, którą Raków rozgromił aż 9:0. Natomiast szkoleniowcem Legii, a wcześniej jej piłkarzem i kapitanem, całkiem niedawno był wychowanek Rakowa – Jacek Magiera. Zresztą piłkarzy, którzy mieli okazję i zaszczyt reprezentować oba kluby jest kilkunastu.