Kroplą przepełniającą czarę goryczy dla wrocławskiego klubu był ostatni mecz Śląska z Jagiellonią Białystok (2:2), po którym trener Jacek Magiera przyznał, że wolałby mówić o sprawach czysto sportowych, ale musi rozmawiać o sędziowaniu.
Szkoleniowcowi chodziło o dwie sytuacje. Pierwsza miała miejsce przed przerwą, kiedy po faulu Israela Puerto kontuzjowany Mateusz Praszelik musiał opuścić boisko, a Hiszpan został upomniany tylko żółta kartką. VAR, gdzie jednym z arbitrów był Szymon Marciniak, nie interweniował. Druga wydarzyła się w doliczonym czasie gry. Napastnik Śląska Erik Exposito był faulowany, ale arbiter nie zareagował, goście przejęli piłkę i po kontrataku strzelili gola dającego im remis.
Klub z Wrocławia w piśmie wspomina też o kilku innych sytuacjach. Tylko w kilku ostatnich meczach mieliśmy do czynienia z: brakiem odgwizdania faulu na obrońcy gospodarzy przy bramce drużyny przyjezdnej podczas meczu Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk (VAR nie interweniował), nieuznanej bramki w meczu Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna (powtórki wykazały, że sędzia VAR źle wyrysował linię spalonego), nieuznanej bramki w meczu Termalika Bruk-Bet Nieciecza - Śląsk Wrocław (powtórki wykazały, że sędzia VAR źle wyrysował linię spalonego) - można przeczytać w piśmie.
Problem jest szerszy
Włodarze Śląska podkreślają, że takich sytuacji w rozgrywkach ekstraklasy było znacznie więcej i nie dotyczyły tylko zespołu ze stolicy Dolnego Śląska, co pokazuje, iż problem jest szerszy. Zwrócili także uwagę, że złe decyzje podejmowane są z powodu błędnej pracy sędziów VAR, którzy mieli eliminować pomyłki, a nie zwiększać ich liczbę.
Zwracając się do prezesa PZPN Cezarego Kuleszy działacze Śląska zwrócili się z prośbą o kompleksowe zajęcie się problemem.
Szczególnie zależy nam na wprowadzeniu transparentnych zasad dotyczących systemu VAR - zarówno w kwestii podejmowanych przez sędziów decyzji, jak i ocen ich pracy przez odpowiednie organy związkowe - można przeczytać w piśmie.
Jeszcze przed meczem z Jagiellonią trener Magiera zwrócił uwagę, że gdyby nie błędne decyzje arbitrów, jego zespół miałby kilka punktów więcej. Po 14 kolejkach wrocławianie zajmują szóste miejsce w tabeli i do prowadzącego Lecha Poznań tracą osiem oczek.