Trener Dariusz Żuraw próbując znaleźć sposób na przełamanie fatalnej serii na pojedynek z liderem tabeli ekstraklasy dokonał nie tylko kilka mian w wyjściowej jedenastce, posadził m.in. na ławce rezerwowych Filipa Starzyńskiego, ale także zmienił ustawienie zespołu na trzech środkowych obrońców. Roszady niewiele dały, bo po kwadransie Lech prowadził już 2:0.
Najpierw po rucie rożnym niepilnowany Antoni Milic strzałem głową skierował piłkę do siatki.
Minęło sześć minut, a w polu karnym z obrońcami gospodarzy zabawił się Joao Amaral. Portugalczyk przerzucił piłkę nad głowami rywali, uderzył i było już 0:2.
Kolejnego gola mógł później jeszcze strzelić m.in. bardzo aktywny Adriel Ba Loua, ale ładną zespołową akcję wykończył strzałem w poprzeczkę. Kilka chwil później obrońca gospodarzy Kamil Kruk tak interweniował, że skierował piłkę w kierunku własnej bramki, ale ta zatrzymała się na słupku.
Zagłębie w pierwszej połowie praktycznie tylko asystowało i patrzyło, jak Lech gra w piłkę. Lubinianie ani razu nie zagrozili bramce Filipa Bednarka i mogli się cieszyć, że na przerwę schodzili ze stratą tylko dwóch goli.
Gospodarze pierwszy celny strzał oddało na początku drugiej połowy. Po dośrodkowaniu Jakuba Żubrowskiego obrońcy gości zupełnie zostawili bez opieki Kruka i ten uderzeniem głową zdobył kontaktowego gola.
Minęły trzy minuty a Lech ponownie prowadził dwoma golami. Kacper Chodyna zupełnie odpuścił krycie Jakuba Kamińskiego i ten po świetnym dośrodkowaniu Ba Loua nie miał problemu z pokonaniem Dominika Hładuna. Kilka chwil później do siatki mógł trafić Amaral, ale minimalnie się pomylił.
W odpowiedzi Zagłębie wywalczyło rzut rożny, po którym w ogromnym zamieszaniu Lorenco Simic z bliska wepchnął piłkę do siatki.
To wszystko wydarzyło się w pierwszym kwadransie drugiej połowy. Piłkarze Zagłębia już nie tylko asystowali poznanianom, ale też zaczęli grać w piłkę i kibice oglądali bardzo ciekawe widowisko, gdzie akcje szybko przenosiły się z jednej bramki pod drugą.
Im było bliżej końca meczu, Zagłębie starało się atakować coraz większą liczbą zawodników. Dzięki temu Lech miał więcej miejsca na swoje szybkie ataki i po jednej z takich akcji Mikael Ishak musiał trafić do siatki. Michał Skóraś przedarł się prawą stroną i dograł do Szweda. Ten stał na siódmym metrze i trafił w poprzeczkę.
Gospodarze takiej okazji nie mieli. Z dystansu minimalnie pomylił się Sasa Zivec, kilka razy zakotłowało się w polu karnym Lecha, ale Zagłębiu nie udało się doprowadzić do remisu i czwarta porażka stała się faktem.
KGHM Zagłębie Lubin – Lech Poznań 2:3 (0:2)
Bramki: 0:1 Antoni Milic (8-głową), 0:2 Joao Amaral (14), 1:2 Kamil Kruk (49-głową), 1:3 Jakub Kamiński (53-głową), 2:3 Lorenco Simic (59)
Żółta kartka – KGHM Zagłębie Lubin: Kamil Kruk; Lech Poznań: Adriel Ba Loua, Pedro Tiba
Sędzia: Damian Kos (Gdańsk)
Widzów: około 7000
KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun – Jakub Wójcicki, Lorenco Simic, Kamil Kruk - Kacper Chodyna (86. Erik Daniel), Łukasz Poręba (58. Filip Starzyński), Jakub Żubrowski, Łukasz Łakomy (86. Dawid Pakulski), Sasa Zivec, Adam Ratajczyk (86. Bartłomiej Kłudka) – Patryk Szysz
Lech Poznań: Filip Bednarek - Alan Czerwiński, Bartosz Salamon, Antonio Milic, Barry Douglas - Adriel Ba Loua (74. Michał Skóraś), Jesper Karlstroem, Joao Amaral (74. Nika Kwekweskiri), Radosław Murawski (46. Pedro Tiba), Jakub Kamiński (90+3. Dani Ramirez) - Mikael Ishak (90. Artur Sobiech).