I tak było w szóstej minucie, kiedy Wisła wykorzystała zadziwiającą bierność gospodarzy, w łatwy sposób dostała się w pole karne, gdzie piłkę do siatki z kilku metrów skierował Elvis Manu.

Gol wcale nie odmienił wrocławian. W kolejnych minutach Wisła nadal stwarzała sytuacje, w czym swój udział mieli również obrońcy gospodarzy. Między innymi Łukasz Bejger podał piłkę wprost pod nogi rywala, ale Luis Fernandez przestrzelił z linii pola karnego.

Sytuacja zaczęła się zmieniać po prawie 30 minutach. Po pierwszej składnej akcji Robert Pich był sam przed Pawłem Kieszkiem. Bramkarz pierwsze uderzenie obronił, a po dobitce piłkę zmierzającą do siatki z linii bramkowej wybił Maciej Sadlok.

Reklama

W odpowiedzi po szybkiej akcji piłka trafiła w pole karne - Heorhij Citaiszwili pomylił się bardzo niewiele. Była to ostatnia groźna akcja krakowian w pierwszej połowie, bo kolejne minuty należały do Śląska.

Najpierw Kieszek popisał się świetną interwencją na linii po strzale głową Caye Quintany. Kilka chwil później goście stracili piłkę przed własnym polem karnym i po ładnym dośrodkowaniu Hiszpana Victora Garcii jego rodak Quintana trafił do bramki.

Reklama

Było 1:1 i Śląsk nadal atakował. Po strzale Krzysztofa Mączyńskiego Wisłę uratował słupek, ale piłka trafiła do Garcii. Ten zakręcił rywalami i huknął pod poprzeczkę z pola karnego, lecz Kieszek wykazał się świetnym refleksem i do przerwy był remis.

Zaraz po zmianie stron bardzo aktywny Quintana miał okazję wyprowadzić swój zespół na prowadzenie, ale ponownie na drodze stanął Kieszek. Wydawało się, że wrocławianie dalej będą szturmowali bramkę gości, lecz nic takiego się nie działo. To przyjezdni mieli w kolejnych fragmentach meczu optyczną przewagę i byli częściej przy piłce.

Wisła prowadziła grę, ale nic z tego nie wynikało. Krakowanie starali się atakować, lecz było widać, że boją się mocniej odsłonić, aby nie stracić gola. Śląsk natomiast skutecznie się bronił i kontratakował, ale bardzo nieudolnie.

Ciekawie zrobiło się jeszcze dwa razy. Najpierw okazję na gola miał Manu, kiedy uwolnił się od obrońców Śląska, huknął pod poprzeczkę i Michał Szromnik musiał ratować swój zespół.

I na koniec, w doliczonym czasie gry, piłka w polu karnym trafiła do Dennisa Jastrzembskiego, lecz ten z kilku metrów trafił tylko w trybuny. Po tej akcji sędzia Szymon Marciniak gwizdnął po raz ostatni.

Śląsk Wrocław – Wisła Kraków 1:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Elvis Manu (6), 1:1 Caye Quintana (41)
Żółta kartka – Wisła Kraków: Marko Poletanovic, Konrad Gruszkowski
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 7 291
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik – Łukasz Bejger (46. Javier Ajenjo Hyjek), Wojciech Golla, Mark Tamas – Patryk Janasik, Krzysztof Mączyński (46. Dino Stiglec), Patrick Olsen (86. Dennis Jastrzembski), Victor Garcia – Robert Pich (73. Waldemar Sobota), Caye Quintana – Fabian Piasecki (62. Erik Exposito)
Wisła Kraków: Paweł Kieszek - Konrad Gruszkowski, Michal Frydrych, Maciej Sadlok, Matej Hanousek – Stefan Savic (82. Dor Hugi), Marko Poletanovic, Gieorgij Żukow (73. Michal Skvarka), Elvis Manu (82. Zdenek Ondrasek), Heorhij Citaiszwili (73. Momo Cisse) - Luis Fernandez