Lech Poznań - Miedź Legnica 1:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Mikael Ishak (17).

Żółta kartka - Lech Poznań: Filip Marchwiński. Miedź Legnica: Levent Guelen, Giannis Massouras.

Sędzia: Damian Kos (Wejherowo). Widzów: 10 820.

Reklama

Lech Poznań:Filip Bednarek - Joel Pereira, Antonio Milic (82. Bartosz Salamon), Filip Dagerstaal, Alan Czerwiński - Kristoffer Velde (70. Michał Skóraś), Nika Kwekweskiri, Afonso Sousa (70. Jesper Karlstroem), Filip Marchwiński (87. Radosław Murawski), Filip Szymczak - Mikael Ishak.

Reklama

Miedź Legnica:Mateusz Abramowicz - Levent Guelen, Andrzej Niewulis, Jurich Carolina - Giannis Massouras, Kamil Drygas, Maxime Dominguez (83. Chuca), Hubert Matynia (67. Michael Kostka) - Luciano Narsingh (61. Kamil Zapolnik), Angelo Henriquez, Olaf Kobacki (46. Koldo Obieta).

Mistrz Polski zdobył pierwszy w tym roku komplet punktów, ale wciąż gra wyjątkowo nieskutecznie. Niewykorzystane sytuacje kosztowały poznaniaków stratę punktów w Mielcu i Legnicy, tym razem jedna bramka autorstwa Mikaela Ishaka wystarczyła do zwycięstwa.

Reklama

Oba zespoły spotkały się ze sobą zaledwie cztery dni temu w zaległym spotkaniu z drugiej kolejki. W Legnicy pojedynek zakończył się remisem 2:2. Trener beniaminka Grzegorz Mokry wystawił niemal identyczną "11" co w środę, dokonując tylko jednej zmiany - Olaf Kobacki zastąpił Koldo Obietę. Z kolei opiekun Kolejorza John van den Brom dokonał aż pięciu zmian w wyjściowym składzie. Holender ma jednak na uwadze, że luty jest dla jego zespołu intensywnym miesiącem i rotacje będą na porządku dziennym.

Agresywny początek Miedzi

Legniczanie podbudowani punktem wywalczonym na własnym stadionie nie zamierzali się wyłącznie bronić i już w pierwszym kwadransie kilkakrotnie zagościli pod bramką Filipa Bednarka. Poznaniacy starali się grać cierpliwie, ale początkowo mieli kłopoty ze sforsowaniem defensywy rywala. W 17. minucie obrońcy Miedzy zagapili się, gdy po główce Antonio Milicia piłkę odegrał Filip Dagerstal, a Ishak sfinalizował całkiem ładną akcję.

Kilkadziesiąt sekund później mogło być już 2:0. Filip Szymczak znalazł się w sytuacji sam na sam i „podcinką” próbował pokonać Mateusza Abramowicza, lecz trafił w poprzeczkę. Lech powoli się rozkręcał i stwarzał kolejne okazje, m.in. Kristoffer Velde posłał piłkę tuż obok spojenia słupka z poprzeczką.

Piłkarzom Miedzi udało się przetrwać ten trudny moment w meczu i znów coraz częściej pojawiali się w polu karnym gospodarzy. W 27. minucie Kamil Drygas po rzucie wolnym zaskoczył poznańską defensywę i trafił do siatki. Na szczęście dla Lecha, asystent sędziego głównego szybko uniósł chorągiewkę nie czekając na podpowiedź z wozu VAR.

Goście nie zarazili się tym niepowodzeniem i po chwili Angelo Henriquez uderzył z ponad 20 m, a wyciągnięty jak struna Bednarek nie sięgnął piłki. Ta jednak minimalnie minęła słupek. Legniczanie sprawiali sporo kłopotów obronie "Kolejorza", która w tym spotkaniu nie do końca była monolitem.

Pierwsze minuty po przerwie należały do Miedzi. Gdyby wprowadzony w drugiej połowie Obieta lepiej przymierzył z linii pola karnego, Bednarek mógłby nie zapobiec utracie gola.

Mistrzowie Polski nadal razili nieskutecznością

Role na boisku szybko się jednak odwróciły i podopieczni van den Broma znów przejęli inicjatywę. Mistrzowie Polski nadal razili nieskutecznością; najpierw Ishak trafił w poprzeczkę, a w kolejnej akcji Filip Marchwiński w jeszcze lepszej sytuacji powtórzył jego wyczyn. Piłka wpadła pod nogi Ishaka, który z trzech metrów huknął wysoko nad bramką. Z dystansu tym razem celnie uderzył Nika Kwekweskiri, lecz Abramowicz był na posterunku.

Niewykorzystane okazje mogły się srodze zemścić. Legniczanie swoich szans szukali w kontrach i po jednej z nich Henriquez w sytuacji jeden na jeden strzelił prosto w ręce Bednarka. W końcówce lechici nie forsowali piłkę i pilnowali wyniku, który nie uległ już zmianie.