Po 90 minutach i dogrywce na PGE Narodowym było 0:0. W serii "jedenastek" Legia zwyciężyła 6-5, sięgając po 20. w historii Puchar Polski. Jej wtorkowy sukces jest tym większy, że od siódmej minuty musiała grać w dziesiątkę (czerwoną kartkę zobaczył Yuri Ribeiro).
"Ta czerwona kartka już na początku, w starciu z tak topowym zespołem, sprawiła, że mecz potoczył się w zupełnie innym kierunku. Musieliśmy dokonać +burzy mózgów+ i coś zmienić w defensywie. Było trochę zamieszania w naszej grze, ale po wprowadzeniu Maika Nawrockiego za Ernesta Muciego, gdy już przeorganizowaliśmy szeregi, wszystko zaczęło zmierzać we właściwym kierunku. Zagęściliśmy środek pola, nie dawaliśmy Rakowowi zbyt wielu okazji na rozwinięcie skrzydeł. Broniliśmy się twardo, również postawa w grze jeden na jeden była bez zarzutu" - przyznał Runjaic na pomeczowej konferencji prasowej.
Jak dodał, z każdą minutą rosła presja.
"Raków dochodził do sytuacji, bo inaczej być nie mogło, biorąc pod uwagę czerwoną kartkę. Ale mieliśmy w bramce Tobiasza, który wybronił kilka +setek+. A później pokazaliśmy też hart ducha, kolektyw, mobilizację. W dogrywce zaczęło brakować sił nie tylko nam, ale również przeciwnikowi. W rzutach karnych potrzeba szczęścia, ono było po naszej stronie" - podkreślił.
Jednocześnie przyznał, że przed serią "jedenastek", po dwóch godzinach bez straty gola, czuł już zbliżające się zwycięstwo.
"Rzeczywiście, miałem takie przeczucie, ono dojrzewało we mnie w trakcie meczu. Im bliżej było końcowego gwizdka, tym było mocniejsze. A gdy kończyła się dogrywka, byłem już niemal pewny, że to my zdobędziemy trofeum" - dodał Runjaic.
"Czuję ogromne szczęście i jestem bardzo dumny. To też pewnego rodzaju rehabilitacja, dla naszych kibiców i naszego miasta za słabszą postawę w poprzednim sezonie (Legia zajęła wówczas 10. miejsce w ekstraklasie - PAP)" - dodał.
Szkoleniowiec Legii zdaje sobie sprawę, że - patrząc obiektywnie - ten mecz nie był efektowny. Odniósł się też do wydarzeń pozaboiskowych.
"Oczywiście, mecz nie był ucztą dla koneserów piłki nożnej. Był brzydki. Ale wszystko wiązało się z czerwoną kartką. Doszło też do pewnych sytuacji pozaboiskowych, czyli utarczek między sztabami obu drużyn. Poruszymy tę kwestię wewnętrznie. Przed tą konferencją prasową oba sztaby również wymieniały się jeszcze +uprzejmościami słownymi+. Ale tutaj nie można powiedzieć, że jedna strona jest winna, a druga nie. Obie powinny spojrzeć w lustro" - stwierdził Runjaic.
Szkoleniowiec był pytany też o zachowanie Filipa Mladenovica, który już po meczu został ukarany czerwoną kartkę za ostre spięcie z zawodnikami Rakowa.
"Proponowałbym, żebyśmy nie rozdrapywali od razu wszystkich ran. Powinniśmy dawać przykład. Nie wiem dokładnie, jak wyglądała sytuacja z Filipem. +Mladen+ twierdził, że przez cały mecz w jego kierunku padało wiele obraźliwych słów. Dzisiaj jest pora na świętowanie. Z pewnością będziemy mogli przedyskutować całą sytuacją z Filipem" - powiedział Runjaic, zdając sobie jednocześnie sprawę, że piłkarz Legii może być teraz ukarany przez odpowiednie komisje.
W trakcie konferencji prasowej podopieczni Runjaica weszli do sali i oblali swojego trenera szampanem, śpiewając i świętując.
Później, gdy piłkarze już poszli, trener nie ukrywał zdumienia.
"Zaskoczyło mnie to oblanie szampanem. Czuje się trochę lepki i zaczyna być mi zimno. Ale było warto. Jestem ogromne wdzięczny drużynie za tę energię" - zaznaczył.
Podziękował też kibicom Legii za wsparcie i efektowną oprawę. "Puchar jest nasz" - zakończył po polsku Runjaic, który wcześniej na wszystkie pytania odpowiadał po niemiecku.