Sytuacja na dwóch pierwszych miejscach w tabeli ekstraklasy nie zmieniła się po 30. kolejce - Raków i Legia wygrały swoje mecze, a zatem prowadzący częstochowianie zachowali nad wiceliderem jedenastopunktową przewagę. Co prawda we wtorek to legioniści wywalczyli Puchar Polski wygrywając z Rakowem po rzutach karnych 6-5, ale ten fakt powinien tylko zmobilizować podopiecznych trenera Marka Papszuna do jak najszybszego postawienia kropki nad i w walce o mistrzostwo kraju.

Reklama

"Czerwono-niebiescy" mogą odczuwać trudy meczu na PGE Narodowym i wielkie rozczarowanie z końcowego rezultatu, ale i tak będą zdecydowanymi faworytami w pojedynku z broniącą się przed degradacją Koroną.

Symbolika meczu z Koroną Kielce

Dla trenera Marka Papszuna fakt, że właśnie mecz z Koroną może zapewnić jego drużynie – nomen omen – „mistrzowską koronę” niesie ze sobą również pewną symbolikę, bo to właśnie Korona była w lipcu 2019 roku pierwszym przeciwnikiem częstochowian po powrocie Rakowa do ekstraklasy. Debiut Papszuna na najwyższym szczeblu rozgrywek był jednak nieudany - Raków, grając jako gospodarz w Bełchatowie przegrał z Koroną 0:1, a zwycięską bramkę dla kielczan zdobył wtedy w 49 min. Adnan Kovacevic z rzutu karnego (zbieżność nazwisk z obecnym brakarzem Rakowa przypadkowa).

Reklama
Reklama

Papszun dobrze zapamiętał swój ekstraklasowy debiut:

W tamtym meczu zagraliśmy bardzo źle, a Korona wygrała wtedy tylko 1:0, bo okazji do zdobycia bramek miała bardzo dużo. My natomiast nie potrafiliśmy wypracować sobie sytuacji strzeleckich. Od tamtego czasu zrobiliśmy jednak skok cywilizacyjny. Te prawie cztery lata, jakie minęły od meczu z Koroną w Bełchatowie, pokazują, jaki postęp zrobiliśmy. Korona wtedy spadła, w ubiegłym roku wróciła do ekstraklasy, a my w tym czasie po dwa razy zdobyliśmy Puchar Polski, Superpuchar i wicemistrzostwo kraju. Teraz czeka nas, mam nadzieję, najważniejszy mecz sezonu.

Co ciekawe, tamten mecz sędziował ten sam arbiter, który prowadził dwa ostatnie mecze Rakowa z Legią, czyli Piotr Lasyk z Bytomia. Spośród uczestników spotkania w Bełchatowie, teraz w kadrze Rakowa jest czterech zawodników: Tomas Petrasek, Patryk Kun i Sebastian Musiolik oraz Marcin Cebula, który wtedy był piłkarzem Korony.

Nadzieja na rozstrzygnięcie mistrzowskiego tytułu

Częstochowscy kibice liczą, że kwestia tytułu mistrzowskiego rozstrzygnie się już w najbliższą niedzielę. Choć można spotkać i takie opinie, że z tą „koronacją” można poczekać jeszcze tydzień. Dlaczego? Otóż w następną niedzielę do Częstochowy zawita Lech Poznań, czyli wciąż aktualny mistrz Polski i wtedy dokonałaby się prawdziwa zmiana na mistrzowskim tronie. W klubie nikt nie zamierza jednak kalkulować w ten sposób i wszyscy oczekują zwycięstwa w Kielcach.

Papszun też liczy na zwycięstwo. Nie będzie to łatwy mecz. Korona w tej rundzie gra bardzo dobrze, zwłaszcza na własnym boisku, gdzie wygrała sześć z siedmiu spotkań. Cel ma jasny – utrzymanie się w ekstraklasie. Trener Kamil Kuzera dobrze poukładał zespół, który może być groźny dla każdego przeciwnika. Po finale Pucharu Polski jesteśmy trochę porozbijani, ale do niedzieli wszyscy powinni być w pełni sił. Łącznie z Tomkiem Petraskiem, który w Warszawie musiał zejść z boiska jeszcze przed przerwą z powodu zbicia mięśni skośnych brzucha. Wierzę, że z Kielc będziemy wracać jako mistrzowie - powiedział.

Skład na mecz Rakowa

Trudno przewidzieć, jaki skład wystawi Papszun przeciwko Koronie, bo zapewne nie obędzie się bez pewnych roszad w porównaniu do jedenastki, jaka rozpoczynała wtorkowy finał z Legią. Do bramki może wrócić Vladan Kovacevic, ale równie dobrze może w niej ponownie zagrać Kacper Trelowski, gdyż Raków ma jeszcze szanse, by wypełnić pierwszą normę czasu gry młodzieżowca, to jest tysiąc minut. Młodzieżowcy w Rakowie zagrali dotychczas tych minut tylko 820 i gdyby udało się osiągnąć wspomniany tysiąc, to kara za skąpy udział młodzieżowców w meczach ekstraklasy byłaby o milion złotych mniejsza (dwa miliony zamiast trzech).

Teoretycznie defensywę Rakowa powinni tworzyć: Stratos Svarnas, Petrasek i Zoran Arsenic, drugą linię: Fran Tudor, Giannis Papanikolaou, Ben Lederman i Jean Carlos Silva, a formację ofensywną: Władysław Koczergin, Ivi Lopez oraz Vladislavs Gutkovskis lub Fabian Piasecki. Do dyspozycji pozostają także: Bogdan Racovitan, Gustav Berggren, Wiktor Długosz, Patryk Kun, Mateusz Wdowiak, Sebastian Musiolik, Marcin Cebula i Szymon Czyż, który też ma status młodzieżowca i po wyleczeniu kontuzji był już wśród rezerwowych w czasie meczu z Lechią. Na razie wykluczony jest występ dwóch obrońców – Adriana Gryszkiewicza i Milana Rundica, którzy jeszcze nie są w pełni sił. Nikt nie pauzuje za kartki, ale przed następnym meczem z Lechem aż jedenastu piłkarzy lidera jest zagrożonych absencją w tym właśnie spotkaniu.

Niedzielny mecz Rakowa z Koroną rozpocznie się o godz. 15, a sędzią głównym będzie Tomasz Kwiatkowski z Warszawy. Być może kielecki stadion wypełni się po brzegi, w piątek w południe było sprzedanych już ponad 12 tysięcy biletów, a miejsc jest prawie 15 tysięcy.