Raków i Lech walczą o mistrzowski tytuł

Walka o mistrzostwo Polski jest już na ostatniej prostej. W wyścigu o tytuł liczy się już tylko Raków i Lech Poznań. "Medaliki" mają dwa punkty przewagi nad "Kolejorzem". W ostatniej kolejce oba kluby wygrały swoje mecze. Lech rozgromił Puszczę Niepołomice aż 8:1, a Raków pokonał Stal 2:0. Jednak nie wiadomo jakby potoczyły się losy pojedynku w Mielcu, gdyby nie błąd sędziów.

Reklama

Raków męczył się ze Stalą

Raków był zdecydowanym faworytem, w końcu lider mierzył się z zespołem, który broni się przed spadkiem. Teoretycznie łatwe zadanie okazało się drogą przez mękę. Do 73. minuty goście nie potrafili znaleźć drogi do bramki gospodarzy. W końcu piłkę w siatce umieścił Peter Barath. Tylko, że ten gol nie powinien zostać uznany. Tak przynajmniej twierdzi Adam Lyczmański.

Lyczmański nie miał wątpliwości

Były sędzia, a obecnie ekspert Canal Plus w programie "Liga + Extra" jednoznacznie stwierdził, że pierwsza bramka dla Rakowa w meczu ze Stalą została zdobyta nieprawidłowo. Zdaniem Lyczmańskiego sędziowie popełnili błąd. W tej sytuacji powinien być odgwizdany spalony. Ten gol nie powinien zostać uznany - podsumował był arbiter.

Błąd sędziów pomógł piłkarzom Rakowa

Raków może więc mówić o sporym szczęściu. Gdyby nie błąd sędziowski nie wiadomo jakby byłby końcowy rezultat. Gol otwierający wynik i jednocześnie dający prowadzenie ekipie z Częstochowy na pewno pomógł jej w ostatecznym sukcesie i zdobyciu kompletu punktów. Arbitrem głównym sobotniego spotkania był Patryk Gryckiewicz z Torunia.