Spotkanie od samego początku nie ułożyło się dobrze dla Liverpoolu. Już w pierwszej połowie "The Reds" stracili swojego najlepszego strzelca i największego gwiazdora. Mohamed Salah z powodu kontuzji musiał opuścić boisko.
O ile Egipcjanin był wielkim pechowcem tego meczu, to największym wygranym okazał się Gareth Bale. Walijczyk finał rozpoczął na ławce rezerwowych. Na boisku pojawił się dopiero w drugiej połowie, ale zaliczył wejście smoka. Najpierw popisał się fenomenalną przewrotką, po której bramkarz Liverpoolu mógł tylko wzrokiem odprowadzić piłkę do siatki.
Kilka minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego Bale strzałem z dystansu ustalił wynik spotkania na 3:1. Przy drugim golu byłego gracza Tottenhamu katastrofalny błąd popełnił Loris Karius.
Ten wieczór golkiper angielskiego zespołu zapisze do najgorszych w swoim życiu. To co zrobił przy pierwszej bramce dla Realu ciężko nazwać błędem. Takich rzeczy nie robią nawet juniorzy, a jemu przytrafiło się to w najważniejszym meczu w dotychczasowej karierze. Jan Tomaszewski o takich wpadkach zwykł mówić "piłkarski kryminał". Niemiec wyrzucając piłkę ręką trafił w stojącego obok Karima Benzemy. Futbolówka po odbiciu się od Francuza wturlała się do siatki.
Piłkarze Realu Madryt po raz trzeci z rzędu triumfowali w Lidze Mistrzów i po raz 13. sięgnęli po Puchar Europy, najcenniejsze trofeum klubowe w futbolu.
Real Madryt - Liverpool 3:1 (0:0)
Bramki: dla Realu - Karim Benzema (51), Gareth Bale dwie (64, 83); dla Liverpoolu - Sadio Mane (55)
Sędzia: Milorad Mazic (Serbia)