W ubiegłym tygodniu "The Citizens" rozgromili u siebie drużynę ze stolicy Danii 5:0, a mimo puszczenia pięciu goli debiutujący w Champions League Grabara zebrał dobre opinie. Tym razem Polak zachował czyste konto, a wyróżnił się szczególnie w 25. minucie, gdy obronił strzał Algierczyka Riyada Mahreza z karnego.
Man City bez najgroźniejszej "broni"
Po jego interwencji na trybunach stadionu Parken skandowano jego imię i nazwisko.
Pięć minut później czerwoną kartkę za faul na wychodzącym na "czystą pozycję" rywalu otrzymał obrońca City Hiszpan Sergio Gomez. Gospodarzom nie udało się jednak wykorzystać gry w przewadze przez ponad godzinę.
Zadanie Grabary było w Kopenhadze trochę łatwiejsze niż w Manchesterze, bo mistrz Anglii zagrał w częściowo rezerwowym składzie. Przed niedzielnym starciem z Liverpoolem w ekstraklasie na ławce rezerwowych usiadł m.in. najlepszy strzelec drużyny Norweg Erling Haaland.
Manchester City nadal jest liderem grupy G. Ma 10 punktów, o cztery więcej od Borussii Dortmund. FC Kopenhaga ma dwa, a Sevilla - jeden.
Jeśli wieczorem BVB pokona w Dortmundzie drużynę z Hiszpanii, zapewni awans sobie oraz Manchesterowi City. W przypadku remisu w Niemczech tylko "The Citizens" będą pewni miejsca w 1/8 finału.
Allegri siedzi na walizkach
W bardzo trudnej sytuacji jest Juventus, który w grupie H przegrał z Maccabi Hajfa 0:2. Bramkarza Wojciecha Szczęsnego dwukrotnie pokonał Omer Atzili (7. i 42.). W 24. minucie na boisko wszedł napastnik gości Arkadiusz Milik, który zastąpił kontuzjowanego Argentyńczyka Angela Di Marię.
Taki wynik, w połączeniu z weekendową porażką z AC Milan w Serie A, stawia pod ogromną presją szkoleniowca "Starej Damy" Massimiliano Allegriego. Już przed spotkaniem z mistrzem Włoch pojawiały się głosy, że jego posada jest zagrożona.
Juventus i Maccabi mają po trzy punkty po czterech kolejkach, a na czele grupy są niepokonane dotychczas ekipy Paris Saint-Germain i Benfiki Lizbona, które zgromadziły po siedem. O 21 te zespoły zmierzą się ze sobą na Parc des Princes.