W ekipie z Katalonii nie mogli wystąpić kontuzjowani Luis Suarez i bramkarz Marc-Andre ter Stegen. W Valencii zabrakło m.in. kontuzjowanego Denisa Czeryszewa, zaś wracający do gry po urazie Geoffrey Kondogbia rozpoczął na ławce rezerwowych (w drugiej połowie zmienił narzekającego na kontuzję kapitana drużyny Daniego Parejo).

Reklama

Faworytem sobotniego meczu był klub z Katalonii, który jest rekordzistą pod względem triumfów w Pucharze Króla - 30 razy.

Jednak w obu ligowych meczach w tym sezonie to Barcelona musiała gonić wynik - w październiku w Walencji przegrywała 0:1, by ostatecznie zremisować 1:1, a w lutym na Camp Nou goście prowadzili nawet 2:0, ostatecznie skończyło się remisem 2:2.

W sobotni wieczór Valencia znów prowadziła i tym razem nie pozwoliła rywalowi na skuteczną pogoń, choć końcówka była bardzo emocjonująca.

Reklama

Spotkanie w Sewilli mogło się podobać nawet bezstronnym kibicom. Valencia sprawiała bardzo dobre wrażenie, szczególnie w pierwszej połowie, po której prowadziła 2:0. Grała pomysłowo i z rozmachem.

Trwa ładowanie wpisu

Bramki dla podopiecznych trenera Marcelino zdobyli w 21. minucie Francuz Kevin Gameiro oraz w 33. Rodrigo Moreno.

W drugiej połowie Barcelona zaatakowała mocniej, ale Valencia rewanżowała się kontratakami.

W 73. minucie mistrzowie kraju strzelili kontaktowego gola - z bliska do bramki trafił Lionel Messi. Argentyńczyk już wcześniej mógł pokonać świetnie spisującego się Jaume Domenecha, ale po efektownej indywidualnej akcji trafił w słupek.

Im bliżej było końca meczu, tym przewaga Barcelony stawała się coraz większa. W doliczonym czasie jej piłkarze postawili wszystko na jedną kartę. Odsłonili się tak bardzo, że Valencia dwukrotnie stanęła przed znakomitą okazją.

Obu tych sytuacji nie wykorzystał jednak Goncalo Guedes - najpierw przegrał pojedynek z bramkarzem Jasperem Cillessenem, a wkrótce potem, gdy holenderski golkiper Barcelony pobiegł na pole karne Valencii, Portugalczyk nie trafił do opuszczonej przez niego bramki.

"Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ dla mnie, mojej rodziny, to niesamowite. Taki klub jak Valencia zasługuje na dużo więcej radości, właśnie takiej. Nie mam słów, to nieprawdopodobne. Stworzyliśmy historię w naprawdę ważnym roku, w którym obchodzimy stulecie naszego klubu" - powiedział kapitan Dani Parejo.

Reklama

Valencia niemrawo rozpoczęła obecny sezon, wiele meczów remisowała, ale od początku 2019 roku spisywała się znacznie lepiej. Zajęła czwarte miejsce w ekstraklasie, oznaczające prawo gry w Lidze Mistrzów. Z kolei w Lidze Europejskiej dotarła aż półfinału, ulegając w tej fazie Arsenalowi Londyn.

Natomiast Barcelona wywalczyła wprawdzie mistrzostwo Hiszpanii, ale chyba wciąż jeszcze dochodzi do siebie po niespodziewanej porażce 0:4 w rewanżu z Liverpoolem w półfinale Ligi Mistrzów (wcześniej wygrała u siebie 3:0).