W sobotnich meczach Premier League długo zanosiło się na niespodzianki. W Birmingham Aston Villa prowadziła od 21. minuty po golu Egipcjanina Trezegueta. Taki wynik utrzymywał się aż do 87. minuty, ale wówczas wyrównał Szkot Andy Robertson, a w doliczonym czasie zwycięstwo "The Reds" zapewnił Sadio Mane.

Reklama

Senegalczyk popisał się sprytnym uderzeniem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ubiegając obrońców rywali.

"To było perfekcyjne podanie z rzutu różnego, a na koniec miałem nawet trochę szczęścia, że piłka wpadła do siatki" - przyznał skromnie Mane.

"Dzisiaj to nie był najlepszy występ w naszym wykonaniu, ale zasłużyliśmy na trzy punkty" - dodał Senegalczyk.

Lider ma 31 punktów i wciąż o sześć wyprzedza Manchester City. Obrońców tytułu czekało w sobotę teoretycznie łatwe zadanie, bowiem grali u siebie z osiemnastym w tabeli Southampton FC. "Święci" w poprzedniej kolejce przegrali u siebie z Leicester City aż 0:9, a w miniony wtorek ulegli w Pucharze Ligi na wyjeździe... właśnie Manchesterowi City 1:3.

Jak to jednak często w futbolu bywa, teoretycznie łatwy mecz okazał się dla faworytów trudny. Southampton prowadził niespodziewanie od 13. minuty (James Ward-Prowse). Gospodarze rzucili się do ataków, ale ich napór długo nie przynosił skutku.

Podopieczni Pepa Guardioli wyrównali dopiero w 70. minucie po golu Argentyńczyka Sergio Aguero, dla którego było to dziewiąte trafienie w sezonie.

Reklama

W 86. minucie zwycięstwo mistrzom Anglii zapewnił Kyle Walker.

"To była szalona gra. Zawsze jest ciężko walczyć przeciwko drużynie broniącej się całą jedenastką. Ciągle pukaliśmy do drzwi i na szczęście dla mnie drzwi w końcu się otworzyły" - przyznał Walker.

W ekipie z Southampton do 88. minuty grał Bednarek.

Nie wiedzie się dziesiątemu w tabeli Manchesterowi United. Tym razem "Czerwone Diabły" uległy na wyjeździe siódmemu AFC Bournemouth 0:1 po golu Norwega Joshuy Kinga. Rezerwowym bramkarzem zwycięskiej ekipy był Artur Boruc.