Nie licząc kilku krajów na świecie, cały sportowy świat od marca praktycznie stoi w miejscu z powodu pandemii. Koronawirus doprowadził m.in. do przełożenia z tego na przyszły rok igrzysk olimpijskich i piłkarskich mistrzostw Europy i Ameryki Południowej (Copa America).
Na Starym Kontynencie zwolniły się zatem terminy w czerwcu i lipcu, które ligi spróbują wykorzystać na dokończenie wstrzymanego sezonu. Bundesliga jest jedną z pierwszych na świecie, która znów wystartuje.
Można się jednak spodziewać, iż nie będzie to futbol, do którego kibice przywykli. Przede wszystkim mecze rozgrywane będą przy pustych trybunach, a piłkarze i inni uczestnicy muszą zachować szczególne środki ostrożności. Kluby, ale też sztaby, sędziowie i wszyscy inni, którzy pojawią się na stadionie (najwyżej ok. 300 osób), muszą składać pisemne oświadczenia, że wszyscy mieli negatywne wyniki testów na COVID-19. W przeciwnym razie mecz ma zostać przełożony.
Jedynie największa dyscyplina i staranność pozwolą nam osiągnąć cel, czyli dokończenie sezonu 2019/20 - napisano w instrukcjach dla klubów.
Dokument zawiera zalecenia dotyczące zdrowia i higieny, które mają zmniejszyć do minimum ryzyko zakażenia koronawirusem. Niektóre z tych zmian będzie można łatwo zaobserwować podczas transmisji telewizyjnej.
Na przykład piłkarze mają zakaz plucia, wspólnego wbiegania na boisko, powitania przez uścisk dłoni, przybijania "piątek" czy przytulania się po strzeleniu bramki. W takich przypadkach wolno jedynie zetknąć się łokciami lub butami. Rezerwowi i sztab trenerski będą musieli mieć założone maski.
Jedną z poważniejszych obaw dotyczących wznowienia gry jest zachowanie kibiców. Policja niepokoi się, iż mimo apeli fani będą zbierali się pod stadionem, aby wspierać swoje kluby podczas meczów.
Dyskutowaliśmy o tym z naszymi kibicami i powiedzieliśmy im: +Zrezygnujcie, nie gromadźcie się pod stadionem. Jeśli to zrobicie, przegramy mecz, bo przepisy są bardzo rygorystyczne+. Jeśli i tak przyjdą, drużyna gości wygra walkowerem - przestrzegł w ubiegłym tygodniu dyrektor sportowy Eintrachtu Frankfurt Fredi Bobic.
Jeśli jednak okoliczności będą sprzyjające, pierwsze spotkania rozpoczną się w sobotę o 15.30. W najciekawszym z nich wicelider Borussia Dortmund podejmie Schalke 04 Gelsenkirchen. Będzie to chyba najlepszy możliwy sprawdzian dyscypliny fanów, ponieważ derby Zagłębia Ruhry to jeden z tych meczów w Niemczech, które generują najwięcej emocji, spięć, a nawet bijatyk na ulicach.
Oczywiście, że cieszę się, że Bundesliga wraca. Nam, piłkarzom, bardzo brakowało możliwości wykonywania zawodu. Jako sportowiec, a teraz też ojciec, czuję się dobrze chroniony. Brak kibiców zaboli, bo nasz stadion słynie z niesamowitej atmosfery. Mamy jednak nadzieję, że dobrymi meczami sprawimy wielu osobom przynajmniej drobną radość w tych trudnych czasach - powiedział serwisowi bvb.de pomocnik gospodarzy Marco Reus, który z powodu kontuzji raczej nie będzie gotowy do gry w ten weekend.
Dortmundczycy, w tym Łukasz Piszczek, potrzebują zwycięstwa, aby wywrzeć presję na prowadzącym w tabeli Bayernie Monachium, który ma 55 punktów, czyli o cztery więcej od BVB. Broniący tytułu Bawarczycy, których piłkarzem jest najskuteczniejszy obecnie w lidze Robert Lewandowski (25 goli), zagrają dopiero w niedzielę o 18 w Berlinie z Unionem. Bramkarzem beniaminka, choć tylko do końca tego sezonu, jest Rafał Gikiewicz.
Trzeci w tabeli RB Lipsk (50 pkt) zmierzy się u siebie z ostatnim SC Freiburg w sobotę o 15.30, a trzy godziny później we Frankfurcie rozpocznie się starcie dwunastego Eintrachtu (28) z czwartą Borussią Moenchengladbach (49). Schalke jest na szóstej pozycji z dorobkiem 37 pkt, natomiast Union Berlin jest jedenasty - 30 "oczek".
Do rozegrania pozostało jeszcze dziewięć kolejek oraz jeden zaległy mecz z udziałem Eintrachtu i Werderu Brema. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, sezon Bundesligi zakończy się w ostatni weekend czerwca.