Podopieczni Juergena Kloppa mają zapewnione pierwsze miejsce w tabeli od ubiegłego tygodnia, kiedy Manchester City przegrał w Londynie z Chelsea 1:2 i stracił matematyczną szansę na dogonienie lidera. "The Citizens" byli też pierwszym rywalem Liverpoolu od tego czasu, dlatego wyszli na murawę wcześniej i ustawili szpaler dla gości.

Reklama

Na początku spotkania mecz był dość wyrównany, a pierwszą groźną okazję stworzyli "The Reds" - w 19. minucie po uderzeniu najlepszego strzelca klubu Egipcjanina Mohameda Salaha piłka odbiła się od słupka.

Od tego momentu warunki zaczęli dyktować gospodarze. W 24. minucie Joe Gomez sfaulował w polu karnym byłego piłkarza Liverpoolu Raheema Sterlinga, a "jedenastkę" wykorzystał chwilę później Belg Kevin De Bruyne. W dziesięciominutowych odstępach prowadzenie powiększyli Sterling i Phil Foden.

Niewiele zmieniło się po przerwie. Liverpool był bezsilny, co uwydatnił samobójczy gol Alexa Oxlade'a-Chamberlaina w 66. minucie. W ostatniej akcji meczu Algierczyk Riyad Mahrez również trafił do bramki Liverpoolu, ale wcześniej dotknął piłki ręką i trafienia nie uznano.

Na sześć kolejek przed końcem Liverpool ma 86 punktów, a Manchester City - o 20 mniej. Dalej sklasyfikowane są Leicester City - 55 oraz Chelsea Londyn - 54.

We wcześniejszym czwartkowym spotkaniu wynik również był niespodziewany - ekipa Sheffield United wygrała z Tottenhamem Hotspur 3:1. Dzięki temu awansowała na siódme miejsce z 47 punktami. "Koguty" mają o dwa mniej i są na dziewiątej pozycji.