Lewandowski po 16 kolejkach z dorobkiem 21 goli zdecydowanie przewodzi stawce snajperów. Niejako "po drodze" ustanowił kolejny rekord, gdyż żadnemu piłkarzowi wcześniej nie udało się zdobyć tylu bramek w pierwszej rundzie. Polak jest na najlepszej drodze do poprawienia rekordu Gerda Muellera z sezonu 1971/72, kiedy słynny "Der Bomber" zdobył 40 goli.
Statystyka wskazuje, że kapitan reprezentacji Polski może poprawić bilans we wtorek w Augsburgu w derbach Bawarii. Do tej pory przeciw miejscowej drużynie wystąpił 15-krotnie i uzyskał 19 goli, tyle samo co w spotkaniach z Borussią Dortmund i Werderem Brema. Częściej trafiał tylko do bramki Schalke 04 Gelsenkirchen - 20 razy i VfL Wolfsburg - 24.
Lewandowskiego i jego kolegów spróbuje zatrzymać Rafał Gikiewicz, który od tego sezonu broni barw Augsburga, podobnie jak obrońca Robert Gumny, ostatnio głównie rezerwowy. W poprzednim Gikiewicz miał duży udział w utrzymaniu się w Bundeslidze beniaminka Unionu Berlin, ale rodak dwukrotnie go pokonał.
Broniący tytuł Bayern w 16 kolejkach zdobył aż 48 goli, ale stracił przy tym 25 - najwięcej od czterech dekad - co przełożyło się na trzy ligowe remisy i dwie porażki. Tyle samo bramek puścił Gikiewicz, ale że jego koledzy są mniej skuteczni niż monachijczycy, to zespół ze Szwabii, który na wygraną z Bayernem w Bundeslidze czeka od pięciu i pół roku, zajmuje 11. lokatę z dorobkiem 19 punktów.
Triumfator Ligi Mistrzów prowadzi w tabeli z dorobkiem 36 pkt, wyprzedzając o cztery RB Lipsk i o siedem Bayer Leverkusen, który całkiem niedawno był liderem, ale w ostatnich czterech kolejkach wywalczył tylko punkt.
"Myślę, że Bayern w tym sezonie jeszcze przegra kilka spotkań, ale patrzenie na monachijczyków ma sens tylko wtedy, jeśli my znowu zaczniemy zwyciężać" - powiedział holenderski szkoleniowiec "Aptekarzy" Peter Bosz.
Jak dodał, zgadza się z opinią, że Bawarczycy to już nie ten sam zespół, co w poprzednim sezonie.
"Oczywiście, że to widzimy. Chyba wszyscy to widzą. I tu nie chodzi wcale o porażkę z Kilonią w Pucharze Niemiec. Przez poprzedni sezon byli po prostu nietykalni, poza konkurencją i poza zasięgiem. Zespół i piłkarzy nadal mają tam bardzo silny, ale łatwiej ich +ukąsić+" - tłumaczył Bosz.
A rozpoczęcie pościgu za Bayernem już w najbliższej kolejce może być Bayerowi trudno, gdyż czeka go trudna potyczka z czwartą w tabeli Borussią Dortmund Łukasza Piszczka, która także ma 29 punktów.
Bosz nie będzie wciąż mógł skorzystać z wracających do pełni sił po kontuzjach Svena Bendera i Karima Bellarabiego, ale w kadrze meczowej powinien już być wypożyczony z Manchesteru United Timothy Fosu-Mensah.
Wicelider z Lipska w środę podejmie natomiast dobrze spisujący się Union, który podobnie jak gospodarzy w poprzednich 10 kolejkach odnotował tylko jedną porażkę i jest piąty z 28 pkt.
Trener ekipy z Lipska Julian Nagelsmann widzi w stołecznych piłkarzach kandydata do występu w Lidze Europy, a nawet Lidze Mistrzów.
"Jeśli nadal wykazywać się będą konsekwencją w uzyskiwaniu dobrych wyników, to trzeba będzie poważnie ich brać pod uwagę, choć wiem, że zapewniają, iż nie mają tak wysokich ambicji. My z kolei nie ukrywamy, że to nasz cel" - wspomniał szkoleniowiec półfinalisty poprzedniej edycji Champions League.
Emocjonalne wyzwanie czeka Sebastiana Hoenessa. 38-latek od tego sezonu prowadzi zespół Hoffenheim, który we wtorek zagra w Berlinie z Herthą. Przez lata menedżerem i prezesem stołecznego klubu był jego ojciec - Dieter.
"To będzie coś wyjątkowego poprowadzić drużynę przeciw Hercie, dla której grałem jako junior i młodzieżowiec, w dodatku na Stadionie Olimpijskim, gdzie spędziłem mnóstwo czasu jako dzieciak. Tu też rozpocząłem przygodę z zawodem trenera. Do tego długo mieszkałem w Berlinie, mam tam wciąż wielu przyjaciół i znajomych" - przyznał Hoeness.
Obie drużyny rzadko ostatnio wygrywają. Hertha, której barwy reprezentuje Krzysztof Piątek, jest 13., a Hoffenheim ma punkt mniej i plasuje się bezpośrednią za nią. Agencja dpa określiła to spotkanie jako "mecz kryzysowy".
"We wtorek w Berlinie i później z FC Koeln to bardzo istotne dla nas mecze i mój osobisty aspekt schodzi na dalszy plan" - dodał trener Hoffenheim, które jest coraz bliżej strefy spadkowej.