19-krotni triumfatorzy tych rozgrywek zagrali w środę w mocno eksperymentalnym składzie, bez wielu wiodących zawodników i od początku mieli kłopoty z ambitnymi gospodarzami, którzy w poprzedniej rundzie wyeliminowali ekstraklasową Huescę.
Faworyt objął prowadzenie krótko przed przerwą. Gola zdobył brazylijski stoper Eder Militao, który wykorzystał dośrodkowanie swojego rodaka Marcelo. To pierwsze trafienie w barwach "Królewskich" obrońcy pozyskanego półtora roku temu z FC Porto.
Ekipa z Alcoy nie zamierzała jednak rezygnować i w 81. minucie wyrównał obrońca Jose Solbes. W dogrywce najpierw drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką został ukarany napastnik miejscowych Ramon Lopez, a po pięciu minutach gry w osłabieniu Juanan zdobył drugą bramkę dla trzecioligowca.
"Kolejna historyczna wpadka" - zatytułował relację z meczu dziennik "AS", a gazeta "Marca" skomentowała: "Bohaterskie Alcoyano z 10 zawodnikami w dogrywce lepsze od Realu. Madrycie, co za wstyd!".
"AS" zwrócił też uwagę, że to już drugie z rzędu niepowodzenie zespołu ze stolicy, po ubiegłotygodniowej porażce z Athletic Bilbao 1:2 w półfinale Superpucharu Hiszpanii.
"Ze słynnego charakteru +Los Blancos+ nic już nie zostało. Magia Zinedine'a Zidane'a jako trenera przestała już chyba działać do reszty. Ten kwiat jest coraz bardziej zwiędnięty" - to jeden z medialnych komentarzy.
Emocje i wzruszenia nie krył bramkarz zwycięzców Jose Juan. "Brak mi słów, tak jestem podekscytowany. Były momenty w meczu, że bardzo cierpieliśmy, ale przetrwaliśmy i podnieśliśmy się. To coś niewiarygodnego. Byłoby oczywiście wspaniale, gdybyśmy dotarli do finału, ale teraz musimy zacząć skupiać się na spotkaniu z... Orihuelą" - powiedział.
"Królewscy" na zdobycie Pucharu Hiszpanii czekają od 2014 roku.