W odstępie zaledwie dwóch tygodni rozegrane zostaną... dwa finały Copa del Rey; 4 kwietnia w zaległym – z 2020 roku - Real Sociedad San Sebastian pokonał inny baskijski klub Athletic 1:0. Bramkę strzelił Mikel Oyarzabal w 63. minucie.

Przed zespołem z Bilbao druga szansa na wywalczenie Pucharu Króla Hiszpanii – w sobotę, również w Sewilli, spotka się z Barceloną.

Przed trzema miesiącami Athletic sięgnął po krajowy Superpuchar, pokonując w finale turnieju rozgrywanego na neutralnych boiskach w Andaluzji właśnie Barcelonę po dogrywce 3:2. Po 90 minutach był remis 2:2. W półfinale zespół z Bilbao wygrał z mistrzem kraju Realem Madryt 2:1.

Reklama

Dzień po finale Pucharu Hiszpanii kibice emocjonować się będą spotkaniami 31. serii rozgrywek LaLiga. Komentatorzy podkreślają, że miejsca na błędy nie ma już prowadzące Atletico, które ostatnio zremisowało z Betisem Sewilla 1:1. Real Madryt w El Clasico wygrał 2:1 z Barceloną i jego strata do stołecznego rywala wynosi już tylko jeden punkt.

W niedzielę Atletico podejmie Eibar, który zajmuje ostatnie, 20. miejsce. Zdecydowanym faworytem będzie ekipa ze stolicy.

Reklama

Baskijski klub występuję w ekstraklasie od 2014 roku i w tym czasie rozegrał 13 ligowych spotkań z Atletico, z których wygrał tylko jedno, w styczniu 2020. Z kolei na początku tego roku Atletico triumfowało 2:1. Gola na wagę trzech punktów strzelił Luis Suarez z rzutu karnego w 89. minucie.

Łączny bilans bezpośrednich potyczek to 10 zwycięstw Atletico, dwa remisy i jeden sukces Eibar SC.

„Wiadomo, że kiedy gra najlepsza drużyna z przeciwnikiem z ostatniego miejsca, to normalne, że lider, czyli Atletico jest postrzegane jako faworyt. Ale nie byłby to pierwszy raz, gdy zdobywamy punkt lub punkty w takiej sytuacji” – stwierdził obrońca Eibar Paulo Oliveira. Ekipa z Kraju Basków nie wygrała 13 kolejnych meczów i obecnie ma stratę czterech punktów do bezpiecznej strefy.

Natomiast Getafe jest 15. w tabeli i odniosło tylko jedno zwycięstwo w ostatnich 12 meczach w ekstraklasie. Mimo że będzie gospodarzem, to jednak zdecydowanie większe szanse na wygraną przyznaje się Realowi Madryt.

Według niektórych hiszpańskich mediów, w składzie drużyny „Królewskich” zabraknie znów środkowych obrońców - kontuzjowanego (jest też zakażony koronawirusem) Sergio Ramosa, Raphaela Varane’a (już po koronawirusie) i pauzującego za żółte kartki Nacho. Z powodu nadmiaru kartek przerwa czeka także pomocnika Casemiro, a pod znakiem zapytania stoi występ Toniego Kroosa.

Czwarta w tabeli Sevilla (61 pkt), mająca matematyczne szanse nawet na mistrzostwo, spotka się w San Sebastian z zajmującym piątą lokatę Realem Sociedad (47). Z kolei szósty Betis Sewilla (47) zagra z 13. Valencią (34).