O Gikiewiczu napisała w piątek agencja DPA, podkreślając, że prezentujący świetną formę w tym sezonie polski bramkarz czuje się napędzany prowokacjami ze strony fanów drużyn przeciwnych. Zacytowano wypowiedzi piłkarza z rozmowy na kanale Sky TV: Potrzebuję negatywnych bodźców, gwizdów i atmosfery stadionu. Nastrój, zarówno negatywny, jak i pozytywny, daje mi po prostu dobrą energię i moc - przyznał prawie 35-letni Gikiewicz.

Reklama

Polak gestami prowokował publiczność

Jak podkreślono, doświadczony bramkarz, który w tym sezonie uratował już Augsburgowi zwycięstwa nad Bayerem Leverkusen, Bayernem Monachium, Werderem Brema i Schalke 04 Gelsenkirchen, znany jest ze swojej odważnej postawy na boisku.

W 6. kolejce, gdy 9 września FC Augsburg wygrał na wyjeździe z Werderem 1:0, polski golkiper obronił rzut karny w doliczonym czasie gry, wykonywany przez Marvina Duckscha.

Wkrótce po tej interwencji zrobiło się gorąco na polu karnym gości. Gikiewicz swoimi gestami sprowokował kibiców Werderu, niektórzy przeskoczyli nawet przez ogrodzenie i zmierzali w kierunku boiska. Ostatecznie ochrona zażegnała niebezpieczeństwo.

Polski bramkarz został ukarany wówczas przez sędziego żółtą kartką.

Po rzucie karnym w ostatniej minucie w Bremie chciałem tylko usłyszeć trochę więcej gwizdów. Oczywiście, to było trochę popisowe. Ale nie obraziłem nikogo osobiście. Taki po prostu jestem – wyjaśnił teraz Gikiewicz.

Występ w meczu z FC Koeln pod znakiem zapytania

Jak przyznał, potrzebuje gorącej atmosfery na stadionie.

Miałem wrażenie w poprzednim sezonie, że nie jestem tak do końca tym prawdziwym Gikiewiczem, kiedy z powodu COVID-19 graliśmy bez fanów na trybunach - dodał.

Po dziewięciu kolejkach niemieckiej ekstraklasy Augsburg, w którym dobre recenzje zbiera też obrońca Robert Gumny, zajmuje 10. miejsce z dorobkiem 13 punktów.

W ostatnim meczu, zremisowanym 1:1 z Wolfsburgiem, Gikiewicz nie zagrał z powodu kontuzji i nie wiadomo jeszcze, czy będzie mógł wystąpić w niedzielę przeciwko FC Koeln.