Trwa dobra passa zespołu prowadzonego przez polskiego szkoleniowca. Drużyna z Saitamy od dziewięciu spotkań jest niepokonana. Po raz ostatni przegrała w lidze 25 lutego na stadionie Yokohamy Marinos (0:2). Od tamtej pory w J-League zwyciężała pięciokrotnie, w tym na wyjeździe z Vissel Kobe, i dwa razy remisowała. Dodatkowo dwukrotnie bezbramkowo kończyły się spotkania Urawy w rozgrywkach grupowych J League Cup.

Reklama

Na sobotni mecz z Consadole Sapporo przybyło 38 574 widzów. W pierwszej połowie niewiele ciekawego działo się na boisku. Wyjątkiem była czerwona kartka (34. min) dla defensora przyjezdnych Toyi Nakamury.

Prawdziwe emocje zaczęły się po przerwie. Gola dla gospodarzy w 68. min zdobył duński obrońca Alexander Scholz. Cztery minuty wcześniej na murawie pojawił się były zawodnik Górnika Zabrze, Wisły Płock i Legii Warszawa, Jose Kante. Gwinejski piłkarz już po 12 minutach został ukarany czerwoną kartkę. Na 2:0 z rzutu karnego (83.) podwyższył Shinzo Koroki.

Rywale kontaktowego gola zdobyli tuż przed końcem drugiej połowy (88.) po strzale Daki Sugi. W doliczonym czasie padły kolejne dwa trafienia dla gospodarzy. Najpierw obrońca rywali Shunta Tanaka pechowo skierował piłkę do własnej bramki (90+5), a trzy minuty później wynik ustalił Norweg Marius Hoibraten.

Urawa w tabeli zajmuje czwarte miejsce - 16 pkt. Traci trzy "oczka" do prowadzącego Vissel.

Piłkarze Red Diamonds na przełomie kwietnia i maja zmierzą się w dwumeczowym finale Azjatyckiej Ligi Mistrzów z obrońcą tytułu saudyjskim Al-Hilal.