Trzecia porażka Arsenalu
Pierwsza bramka dla "Młotów" padła w 13. minucie w kontrowersyjnych okolicznościach. Czech Tomas Soucek posłał piłkę do siatki z bliska mocnym uderzeniem, ale nie sposób określić, czy asystujący mu Jarrod Bowen nie podawał już zza linii końcowej. Telewizyjne powtórki nie rozwiewają tych wątpliwości.
Na 2:0 podwyższył Grek Konstantinos Mavropanos (55.), popisując się precyzyjnym uderzeniem głową po dośrodkowaniu Jamesa Warda-Prowse'a z rzutu rożnego. W szóstej doliczonej minucie prowadzenie mógł powiększyć Said Benrahma, ale strzał Algierczyka z rzutu karnego obronił Hiszpan David Raya.
To trzecia ligowa porażka "Kanonierów" w tym sezonie, a pierwsza przed własną publicznością. W tabeli są na drugim miejscu z 40 punktami. Prowadzący Liverpool, który we wtorek wygrał na wyjeździe z Burnley 2:0, zgromadził 42, a trzecia Aston Villa Matty'ego Casha - 39. Czwarty jest broniący tytułu Manchester City - 37 pkt i jeden mecz zaległy.
West Ham powiększył dorobek do 33 punktów i jest szósty.
Moder wszedł na boisko w drugiej połowie
W drugim czwartkowym spotkaniu Brighton & Hove Albion pokonał u siebie Tottenham Hotspur 4:2. Od 69. minuty w zespole gospodarzy grał Jakub Moder.
Spotkanie miało nietypowy przebieg, bo do 81. minuty Brighton prowadził czterema bramkami, ale później już tylko bronił się przed atakami "Kogutów". Gościom udało się zdobyć dwa gole, a poza tym trafili w słupek, a raz tuż przed linią bramki piłkę odbił jeden z obrońców "Mew". Do końca nie było zatem przesądzone, że to gospodarze wywalczą komplet punktów. Sędzia doliczył do drugiej połowy dziewięć minut.
Ozdobą spotkania był gol strzelony przez obrońcę Brighton. Pervis Estupinian popisał się efektownym uderzeniem z dystansu.
Brighton jest na ósmej pozycji z 30 punktami. Tottenham ma o sześć więcej i pozostał na piątym miejscu.