Trener bełchatowian Jacek Nawrocki robi co może, by jego podopieczni odzyskali jak najszybciej świeżość w grze. Poszczególni zawodnicy, najbardziej w ostatnim czasie eksploatowani w rozgrywkach krajowych i międzynarodowych, dostają na zmianę parę dni wolnego. Forma mistrza Polski odbiega jednak znacznie od tej prezentowanej chociażby w klubowych mistrzostwach świata na początku listopada w Katarze, a Neckermann potrafił bezlitośnie wykorzystać słabość rywala.

Reklama

To drugie zwycięstwo Politechniki z rzędu, ale mimo wszystko, nadal, z dorobkiem pięciu punktów, zamyka tabelę. Skra jest druga, z dwoma zaległymi meczami i trzema punktami straty do Delecty.

Słabszą dyspozycję bełchatowian można wytłumaczyć napiętym harmonogramem, gorzej z szukaniem argumentów w obronie Resovii. Wicemistrz Polski od początku sezonu ma problemy z formą, ale do tej pory szczęśliwie potrafił wychodzić z opresji. W sobotę trafił jednak na przeciwnika, który dobitnie uwypuklił ich słabości, a słów krytyki w kierunku do swoich podopiecznych nie szczędził także trener Ljubo Travica.

"To był najgorszy mecz Resovii na własnym boisku, odkąd zacząłem pracę w Rzeszowie" - skomentował przegraną 0:3 z liderem Delectą Bydgoszcz.

W podobnym tonie wypowiedział się kapitan wicemistrzów Polski Krzysztof Gierczyński. "Byliśmy gorsi w końcówkach, może zabrakło nam szczęścia. We wcześniejszych dwóch meczach (z AZS-em Olsztyn i w Lidze Mistrzów z Bledem, wygrane po 3:2 - PAP) to szczęście było przy nas, dzisiaj niestety nie. Wypada tylko przeprosić kibiców, ale podkreślę, że ponieśliśmy porażkę z dobrze dysponowaną drużyną. Walczyliśmy i robiliśmy co mogliśmy" - ocenił.

Reklama

Delecta po raz kolejny udowodniła, że nie przez przypadek znajduje się na fotelu lidera. Do drużyny wrócił jeden z jej filarów, atakujący Grzegorz Szymański, który pokazał, że przerwa nie wybiła go z rytmu. W Rzeszowie był najlepszym zawodnikiem na boisku.

"Tworzymy bardzo zgrany zespół i możemy grać jeszcze lepiej" - przestrzegł kolejnych rywali rozgrywający Paweł Woicki, który w zeszłym sezonie występował w barwach Resovii. Kibice także o tym nie zapomnieli, przywitali go gorącymi oklaskami i przygotowali dla niego mały upominek.

Reklama

Siła Delecty ma jeszcze wzrosnąć. Od poniedziałku do drużyny dołączy bowiem mistrz olimpijski z Pekinu, Amerykanin Rich Lambourne, grający na pozycji libero.

czytaj dalej



Na trzecie miejsce w tabeli po zwycięstwie przed własną publicznością nad Domeksem Tytan AZS Częstochowa awansowała ZAKSA Kędzierzyn Koźle (3:2). Ale nie przegrana jest największym zmartwieniem gości, a kontuzja lidera zespołu Dawida Murka.

Były reprezentant Polski w trzecim secie tak niefortunnie upadł na parkiet, że czeka go długa przerwa w grze. Zawodnik został od razu przewieziony do szpitala, a wstępne diagnozy mówią o złamaniu lub pęknięciu nogi i uszkodzeniu więzadeł.

Swoją postawą nie zachwyca Jastrzębski Węgiel. Wzmocniony przed sezonem, zapowiadał walkę o medale, ale forma siatkarzy znacznie odbiega od mistrzowskiej. Sobotni mecz z Olsztynem, mimo że wygrany w tie-breacku, wskazał trenerowi Robertowi Santilliemu nad czym należy jeszcze popracować.

Na lidera drużyny z Jastrzębia wyrasta powoli Rosjanin Paweł Abramow. W meczu z AZS-em UWM zdobył 26 punktów i został wybrany MVP spotkania.

O pechu mogą mówić z kolei olsztynianie, którzy przegrali drugie spotkanie z rzędu w tie-breacku, prowadząc już w setach 2:0. Tydzień temu ulegli w bardzo podobny sposób Resovii.

Ważne zwycięstwo w Wieluniu odniósł Jadar Radom (3:1). Wprawdzie pozostał na przedostatnim miejscu w tabeli, ale zrównał się punktami z Pamapolem. Obie drużyny mają ich po siedem i walczą o to, by bez baraży utrzymać się w PlusLidze.