Skra Bełchatów - Panathinaikos Ateny 3:1 (25:21, 25:23, 17:25, 25:17)

I set

Mecz lepiej zaczęli Grecy, którzy od początku pierwszego seta przejęli inicjatywę i na pierwszą przerwę techniczną schodzili z czteropunktowym prowadzeniem (4:8). Niestety, po niej nic nie wskazywało na to, by ich przewaga zaczęła topnieć, bo siatkarze Skry razili niedokładnością i brakiem asekuracji w obronie.

Sygnał do odrabiania strat dał Polakom dopiero Mariusz Wlazły, który w swoim stylu wbił siatkarskiego gwoździa z prawego skrzydła. Po chwili nasi rywale nadziali się na blok Daniela Plińskiego i set zaczął się praktycznie od początku. Niestety, Polacy chyba spoczęli na laurach, bo kolejne trzy piłki padły łupem Panathinaikosem (14:18).

Reklama

Na odpowiedź siatkarzy Skry tym razem nie trzeba było na szczęście długo czekać - Wlazły z kontry, blok Możdżonka, błąd Greków, i z 4 punktów przewagi Grekom został tylko 1 (17:18). Po chwili po raz pierwszy w secie to my wyszliśmy na prowadzenie, którego nie oddaliśmy już do końca, wygrywając pierwszą partię do 21.

II set

Drugi set zaczął się od punktowego bloku Stephana Antigi. Gorszy od francuskiego przyjmującego nie chciał być Możdżonek, który w kolejnej akcji też popisał się blokiem. Niesieni niesamowitym dopingiem Polacy dwupunktową przewagę utrzymali jednak tylko do przerw technicznej. Później do głosu zaczęli dochodzić Grecy, którzy po ataku Niemca Andrae wyszli nawet na prowadzenie (10:11).

Reklama

Od tego momentu zaczęła się zacięta walka punkt za punkt. Nerwowo zrobiło się jednak dopiero pod koniec seta, kiedy po asie serwisowym na prowadzenie 22:21 wyszli Grecy. Polacy odpowiedzieli atakiem Dawida Murka, ale po chwili znów skuteczną akcją popisali się Grecy (22:23).

Przy stanie po 23 w polu zagrywki pojawił się niezawodny Mariusz Wlazły i reszty można się już chyba domyślić. Pielenie mocną zagrywkę naszego atakującego rywale jeszcze podbili, ale nie byli w stanie wyprowadzić skutecznego ataku. Efekt? Seta 25:23 wygrała Skra, która w całym meczu objęła prowadzenie 2:0.

III set

Polacy po efektownie wygranym drugim secie chyba za bardzo się rozprężyli, bo początek trzeciej partii zwyczajnie przespali, szybko pozwalając uciec rywalom na trzy punkty (1:4). Ich gra zaczęła wyglądać nieco lepiej po czasie wziętym przez Daniele Castellaniego, ale cały czas ton grze nadawali siatkarze Panathinaikosu, którzy bezlitośnie wykorzystywali słabsze przyjęcie w polskim zespole.

Gdy na druga przerwę techniczną Grecy schodzili prowadzać 16:11, wydawało się, że trzeci set jest już rozstrzygnięty. Trzy błędy z rzędu naszych rywali pozwoliły nam jednak wrócić do gry (15:17). Jak się niestety okazało nie na długo...

Grecy dzięki fenomenalnej serii zagrywek Kolumbijczyka Agameza zdobyli 5! punktów z rzędu, by po chwili cieszyć się z ze zwycięstwa w trzecim secie.

IV set

Kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3. Ta siatkarska prawda z pewnością tkwiła w głowach siatkarzy Skry, ale na szczęście nie było tego po nich widać, bo w czwartym secie od początku grali rewelacyjnie, szybko uciekając Grekom na 4 punkty.

Przewagą udało się utrzymać do drugiej przerwy technicznej, po której nasi siatkarze grali... jeszcze lepiej. Asami serwisowymi w odstępie niecałej minuty popisali się Możdżonek i Falasca, a klasą samą dla siebie był Antiga, dla którego przeszkody nie stanowił nawet potrójny blok Greków. To właśnie Francuz był bohaterem ostatniej akcji, kiedy efektowną kiwką dał nam wygraną w czwartej partii 25:17, i w całym meczu 3:1.